Z ul. Wspólnej w Lublinie zniknęło kilka owocowych drzew. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że urzędnicy zlecili wycinkę, nie pytając właściciela o zdanie.
– To były 50-letnie drzewa – mówi Roman Sękowski, właściciel działki przy ul. Wspólnej. – Jeszcze mój ociec je sadził. Pamiętam je z czasów, kiedy byłem dzieckiem, a oni przyjechali i wycięli je bez zgody.
We wrześniu mieszkaniec Łęcznej zgłosił sprawę na policję. Na początku czekał spokojnie na to, co ustalą funkcjonariusze z III Komisariatu. Po Bożym Narodzeniu zaczął się niecierpliwić. Dzwonił do dzielnicowego z Lublina, ale nie dostawał od niego żadnych wyjaśnień. W końcu wysłał pismo do prokuratury, ale tam dowiedział się tylko, że sprawą zajmuje się policja.
Dopiero w kwietniu dostał odpowiedź z komisariatu. – Napisali mi, że czyn nie zawiera znamion wykroczenia i że ja sam mogę podać kogoś do sądu, ale nie wiedziałem kogo – tłumaczy.
Jak twierdzi, policjanci nie chcieli mu powiedzieć, kto mógł wyciąć drzewa. Poszedł w tej sprawie do Urzędu Miasta i chciał umówić się na rozmowę z prezydentem. Dopiero tam dowiedział się, że za taką wycinkę może odpowiadać Wydział Gospodarki Komunalnej.
– W ramach prowadzonych czynności policjanci ustalili, że drzewa (jabłoń i gruszę) wycięła firma wynajęta przez Urząd Miasta – informuje Anna Smarzak z lubelskiej policji. – Przesłuchano także podinspektora ds. zieleni miejskiej. Ustalono wówczas, że należące do mieszkańca Łęcznej niezadbane drzewa rosły przy pasie drogi, ponadto miały pousychane konary i duże ubytki. Odnotowano też wiele skarg dotyczących powstania w okolicy tych drzew dzikiego wysypiska oraz zatykania studzienek kanalizacyjnych przez porozrzucane na ziemi owoce, zeschnięte liście i gałęzie – tłumaczy.
Właściciel działki przy ul. Wspólnej podkreśla jednak, że drzewa rosnące przy pasie drogowym to nie to samo, co drzewa rosnące w tym pasie. Twierdzi też, że nikomu nie przeszkadzały. – Rosły kilkadziesiąt centymetrów od szosy – podkreśla. – Obok chłopcy zrobili sobie boisko i zawsze im pozwalałem tam grać – dodaje.
Roman Sękowski zapowiada, że po raz kolejny pójdzie w tej sprawie do magistratu i tym razem będzie chciał pieniędzy za wycięte drzewa.
Co na to urząd? – To, co on powie, to powie. My to sprawdzimy i zajmiemy stanowisko – mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej.