Biją, wyzywają, zachowują się jak na amerykańskich filmach. Nie dają nam żyć - mieszkańcy Starego Miasta skarżą się na policjantów z "antyblokersowej” brygady. Policjanci: dzięki zdecydowanym akcjom jest spokojniej i bezpieczniej. Działamy zgodnie z prawem, ale nie będziemy pobłażali przestępcom.
17-letni Adrian twierdzi natomiast, że funkcjonariusze pobili go kiedy był na imprezie u znajomych. - Jeden z policjantów zamknął się ze mną w pomieszczeniu i tam mnie pobił - opowiada.
Rodzice Adriana i Dariusz Wojewódzki złożyli zawiadomienie do prokuratury, która prowadzi postępowania w obu sprawach.
Wojna z "czarnymi”, bo tak mieszkańcy Starego Miasta nazywają policjantów ze specjalnej brygady "antyblokersowej” z powodu ich czarnych mundurów, trwa od kilkunastu miesięcy. - Policjanci ze zwykłych patroli zachowują się normalnie. A nawet czasem podejdą, zapytają co słychać. To samo dzielnicowi, to bardzo przyzwoici ludzie i wszyscy ich tutaj szanują - mówi Mirosław Teleon, ojciec Adriana. - "Czarni” są zupełnie inni. Podejrzliwi, agresywni. Kontrolują z byle powodu, wyzywają, ustawiają pod murem jak na amerykańskich filmach akcji. Nie chcemy ich tutaj.
- Prokuratura wyjaśni oba przypadki, nam także na tym zależy - mówi rzecznik lubelskiej policji Agnieszka Pawlak. - Nasi policjanci podczas interwencji niejednokrotnie słyszą groźby, że już nie będą pracować. Że zostaną załatwieni, także przez media. Zdarzają się nawet przypadki samookaleczeń, które mają świadczyć o agresji policji.
Rzeczniczka twierdzi, że w działaniach "czarnych” nic się nie zmieni. - Funkcjonariusze grupy "antyblokersowej” w swoich działaniach są stanowczy, ale nie łamią prawa. Legitymują i kontrolują wszystkich, którzy swoim wyglądem mogą przypominać sprawców kradzieży i rozbojów. I będą to robić. Dzięki temu na Starym Mieście jest i będzie bezpieczniej.