Rondo przy ul. Zana, skrzyżowanie al. Warszawskiej z ul. Zbożową, parking przez Leclerkiem – to były ulubione miejsca oszustów pozorujących stłuczki.
To już kolejna sprawa dotycząca tego rodzaju oszustw, która trafiła do sądu. Łatwy zarobek skusił tym razem m.in. dwóch lekarzy weterynarii, studenta, bezrobotnych. Oszuści działali według dwóch metod. Najeżdżali na auta prowadzone przez nieświadomych niczego kierowców, albo pisali oświadczenia o kolizjach, do których w ogóle nie dochodziło.
– Zgłaszano kolizje, w których uczestniczyły bardzo drogi i bardzo tani samochód: np. porche i fiat 125p – mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – W niektórych przypadkach wyłudzono nawet po ponad 20 tys. zł odszkodowania.
Samochody biorące udział w stłuczkach były naprawiane tylko częściowo, tak żeby zatrzeć ślady po wcześniejszych kolizjach. Oszuści przepisywali też na siebie te same samochody i wykorzystywali do kolejnych wyłudzeń.