Gdyby na sali gimnastycznej był nauczyciel, może nie doszłoby do tej tragedii. Podczas lekcji wychowania fizycznego kolega kopnął Michała w plecy. Z krwotokiem wewnętrznym trafił do szpitala. Wczoraj przeszedł poważną operację nerki.
Operacja trwała cztery godziny. – Chirurdzy wycięli krwiaka. Ale czy nerka będzie sprawna i czy nie trzeba będzie jednak jej usunąć, tego nie mogli mi zagwarantować – martwi się matka Michała.
Do wypadku doszło tydzień temu w Publicznym Gimnazjum im. Jana Pawła II w Stróży koło Kraśnika. Na lekcji wf. Michał usiadł na plecach swojemu koledze, który właśnie robił pompki. Ten, by go zrzucić, uderzył Michała piętą w plecy. – Michał skulił się i powiedział, że go boli. Ale po chwili dalej ćwiczył – opowiada Tomasz Kajdzik, uczeń który widział całe zajście. – Dopiero na następnej lekcji wyszedł do toalety i zobaczył krew w muszli klozetowej.
Michał zaczął słabnąć. Prosto ze szkoły trafił do izby przyjęć. Tam natychmiast zajęli się nim lekarze.
Dla dyrektora szkoły o żadnym pobiciu nie ma mowy. – To po prostu tragiczny wypadek podczas ćwiczeń na lekcji – twierdzi Jerzy Misiak, dyrektor gimnazjum.
W chwili, gdy doszło do nieszczęścia, w sali gimnastycznej nie było wuefisty. Zajęcia – w ramach praktyk nauczycielskich – prowadził student III roku pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu i Przedsiębiorczości z Ostrowca Świętokrzyskiego.
Dyrektor przyznaje się do błędu. – Uczniowie wprawdzie byli pod nadzorem, ale gdyby był w tym momencie nauczyciel, może by zauważył to zdarzenie. Ale do praktykanta też nie można mieć pretensji, dopiero nabiera doświadczenia. Zresztą, to była chwila – dodaje Misiak.
Sprawą zainteresował się już lubelski kurator oświaty. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla nieobecności nauczyciela podczas lekcji – stanowczo stwierdza kurator Lech Sprawka. – Dlatego przyjrzę się temu, co stało się w gimnazjum w Stróży.