Dalej niż pięć metrów od słupka i dwa metry od wiaty. Dopiero tam będzie można bezkarnie palić papierosy na lubelskich przystankach. Kto ten zakaz złamie, dostanie mandat. Takie prawo chcą wprowadzić władze Lublina. Zakaz może wejść w życie pod koniec listopada.
- Głupi pomysł - irytuje się Łukasz Stępień, mieszkaniec Lublina. Lubi zapalić czekając na autobus. Ale nie wszyscy chcą wdychać dym. - Dlaczego ktoś ma mnie podtruwać? Na Zachodzie władze walczą z dymem - mówi Ewa Łabucka, która w Lublinie mieszka od niedawna. Trzyma kciuki za uchwalenie zakazu. Popiera go nawet część palaczy. - Nerwica mnie bierze, gdy widzę jak ktoś pali, gdy ludzie tłoczą się na przystanku. To chamstwo - mówi Rafał, student z Lublina.
Projekt uchwały zabraniającej palenia jest gotowy. - Wiem, że będą protesty. Ale musimy chronić zdrowie niepalących - mówi Małgorzata Łobodzińska z Urzędu Miasta. Teraz dokumentem zajmą się radni. Decyzja może zapaść już 21 września.
Zakaz wejdzie w życie po upływie 14 dni od chwili opublikowania go w Dzienniku Urzędowym Województwa Lubelskiego. Kiedy ukaże się ten biuletyn? - Po otrzymaniu uchwały wojewoda ma miesiąc na sprawdzenie jej legalności. Jeśli nie będzie wad prawnych, uchwała trafi do druku w ciągu następnych trzech, czterech tygodniu - mówi Małgorzata Trąbka z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Za złamanie zakazu grozić będzie nawet 100 zł mandatu. - Ale na pewno na początku umieścimy na przystankach stosowne informacje - zapewnia Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
Podobne przepisy od dwóch miesięcy obowiązują w Gdańsku. - Przez te dwa miesiące posypało się już około stu mandatów w wysokości od 20 do 100 złotych - mówi Michał Brandt z gdańskiego magistratu. •