Tylko cztery ze 126 firm mięsnych na Lubelszczyźnie spełniają wszystkie standardy Unii Europejskiej. Połowa zakładów jest w trakcie modernizacji.
Większość przedsiębiorców branży mięsnej naszego województwa obawia się przyszłości. Nie wiedzą co czeka ich firmy po wejściu do UE. – Właściciele firm muszą dostosować się do wymagań „Piętnastki” – mówi dr Jerzy Murawski, lubelski wojewódzki inspektor weterynarii ds. higieny żywności i środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego. – Ostatnio starania z tym związane czyni około 60 firm zajmujących się przetwórstwem mięsa wieprzowego i wołowego oraz 4 drobiarskie. Wszystkie znają warunki, jakie muszą spełnić, chcąc eksportować swoje wyroby do Unii Europejskiej.
– Szczerze przyznam, że boję się przyszłości. Przygotowania do modernizacji naszej masarni rozpoczęliśmy w połowie zeszłego roku. Przedsięwzięcie to kosztować będzie nas około 200 tys. zł. Pieniądze te, to głównie nasze własne środki finansowe. Zamierzamy także poprzez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ubiegać się o kredyt preferencyjny – stwierdza Waldemar Bryzek, prezes Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Rykach.
Nad spełnieniem warunków UE, debatują coraz częściej właściciele firm mięsnych, służby weterynaryjne i przedstawiciele władz. Kolejne takie spotkanie odbędzie się w najbliższy poniedziałek w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Weźmie w nim udział m.in. główny lekarz weterynarii kraju Piotr Kołodziej, a także przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jeśli przetwórcy mięsa nie dostosują się do wymogów unijnych, to wedle aktualnych przepisów, będą mogli sprzedawać swoje wyroby jedynie we własnych sklepach firmowych. Oznacza to znaczne ograniczenie produkcji, a nawet upadek.