Mieszkańcy lubelskiego osiedla Kalinowszczyzna przez kilka dni żyli w strachu. Wczoraj rano policja zatrzymała mężczyznę podejrzewanego o napady na nastoletnie dziewczęta i zgwałcenie 23-latki
Prokuratura nie chciała wczoraj potwierdzić nam tych informacji. – Właśnie trwają czynności w tej sprawie – powiedział nam jedynie wieczorem Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora Okręgowego w Lublinie.
Z naszych informacji wynika, że mężczyzna wpadł podczas rutynowej kontroli w pobliżu centrum Lublina. Zatrzymali go policjanci z II komisariatu policji. Podczas legitymowania doszli do wniosku, że bardzo przypomina przestępcę z portretu pamięciowego.
– Wychował się na Kalinowszczyźnie w Lublinie. Znał tu każdy kąt – mówi nasz informator. – Dlatego czuł się na tym osiedlu tak pewnie.
Udało się nam ustalić, że od lat jest dobrze znany policji. Potem siedział w więzieniu, ale nie za przestępstwa o podłożu seksualnym.
Od 21 listopada na Kalinowszczyźnie w Lublinie doszło do 5 napadów na młode dziewczyny. Zboczeniec za każdym razem podawał się za policjanta z sekcji narkotyków. Swoje ofiary, dziewczynki w wieku 13-15 lat, wciągał do klatki schodowej i obmacywał. 23-letnią kobietę zgwałcił. Poszkodowane, choć były w szoku, zapamiętały, że miał na sobie ciemny płaszcz. Na podstawie ich zeznań policyjny rysownik sporządził portrety pamięciowe. Pokazaliśmy je w środowym Dzienniku. Od tamtej pory telefony na komendzie nie milkły.
– Sprawdzaliśmy wszystkie sygnały. W sumie zatrzymaliśmy kilkanaście osób. Sprawdzaliśmy ich alibi – mówi nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Policjanci w dzień i w nocy patrolowali okolicę. Legitymowali mężczyzn, którzy wydawali się im podejrzani. Przekonał się o tym nasz reporter. Wczoraj, kiedy wybrał się na osiedle, był w płaszczu. Po pięciu minutach został zatrzymany. Kontrolowany był też nasz fotoreporter, który pojawił się pod szkołą przy ul. Tumidajskiego.
Policjanci starali się dotrzeć do jak największej liczby szkół. Pokazywali portret zboczeńca. Tłumaczyli, jak należy się zachować w przypadku zatrzymania przez fałszywego policjanta.
Niebezpieczeństwo groziło nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. – Boję się, ale przecież muszę normalnie żyć – powiedziała nam wczoraj 40-letnia mieszkanka osiedla. – Moja 14-letnia córka wie, że nie wolno jej zbyt ufnie traktować nieznajomych. Ale teraz i tak codziennie odprowadzam ją do szkoły. Po lekcjach zabiera ją mąż. Oby ten koszmar jak najszybciej się skończył.