Na wyremontowanej drodze z Białej Podlaskiej do Wisznic można zgłupieć. Praktycznie wszystkie znaki są zdublowane. Bo drogowcy już ustawili nowe, ale starych jeszcze nie zabrali
Po obu stronach drogi, na odcinku prawie 30 kilometrów, roi się wprost od znaków informacyjnych, nakazu i zakazu. Jadąc, trudno zorientować się w ich gąszczu. A w niektórych miejscach drogowcy przeszli samych siebie. Między podwójnymi znakami stoi trzeci, całkowicie niewidoczny dla kierowcy. - Trójkątna tablica jest wciśnięta w dwa identyczne znak nakazujące ograniczenie prędkości do 70 km/h. Nawet wytężając wzrok, nie dostrzeże się co na niej jest narysowane. Zza okrągłego znaku wystaje tylko symbol nogi - opowiada oburzona Barbara Dyrko z Białej Podlaskiej. - Ktoś stroi sobie z nas żarty?
Drogą administruje Zarząd Dróg Wojewódzkich. - Od czwartku znaki są wymieniane. Obok starych stają nowe, aby droga nie została bez oznakowania. Jednak rzeczywiście korporacja drogowa Lublin-Biała Podlaska spóźnia się z demontażem starych znaków - przyznaje Jerzy Pytka, dyrektor bialskiego oddziału ZDW.
Po co wymieniać całkiem dobre znaki? - Stoją już siedem lat. Straciły swoje własności odblaskowe. W dzień wyglądają dobrze, ale nocą już nie świecą tak, jak powinny - wyjaśnia urzędnik z ZDW, ale nie chce podać swojego nazwiska. Na pytanie o koszty całej operacji odpowiada: Wymiana jednego znaku kosztuje minimum 60 złotych plus robocizna.
Według producenta znaki mogłyby sobie jeszcze postać. - Mają siedem lat gwarancji, ale to nie znaczy, że trzeba się ich pozbywać. Przy drodze mogą stać nawet 10 lat. Bo tylko nieznacznie stracą swoje właściwości odblaskowe i w dalszym ciągu będą bardzo dobrze widoczne nocą. Folia odblaskowa, którą są powleczone jest niezwykle trwała. Trzeba tylko dbać o ich czystość - poinformowała nas pracownica działu handlowego firmy Czmuda z Katowic.