Lubelski ZNP złoży do inspekcji pracy wniosek o zbadanie, ile pieniędzy można potrącić nauczycielom za majowy strajk.
- Prawo mówi jasno: za okres w strajku osobom biorącym w nim udział należy potrącić pensję - mówi Kazimierz Chrzanowski, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta w Zamościu. Tam dyrektorzy wszystkich szkół zostali do tego zobligowani. - Byłoby niesprawiedliwe, gdyby jedni pracowali, inni nie, a jedni i drudzy dostaliby takie same pieniądze.
W Lublinie Ratusz daje dyrektorom wolną rękę. - To oni dzielą pieniądze przyznane każdej ze szkół i teoretycznie mogą odstąpić od potrącania - wyjaśnia Piotr Burek, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania w lubelskim magistracie.
Jak ustaliliśmy, zdecydowana większość z nich jest jednak za obcięciem pensji. - Po prostu nie ma podstawy prawnej do tego, żeby nie potrącać - przyznaje Waldemar Stoczkowski, dyrektor SP nr 10 w Lublinie. Podobnie jest w całym regionie. Dzwoniąc do kilkudziesięciu szkół, nie znaleźliśmy ani jednej, w której nauczycielom nie obetną pensji za strajk.
- Są takie szkoły - zapewnia mimo to Celina Stasiak, prezes lubelskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Z niektórymi samorządami udało nam się dojść do porozumienia i tak pedagodzy nie będą mieli potrącanych pensji.
• Które to samorządy?
- Nie jestem upoważniona do podawania takich informacji. Mogłoby to zaszkodzić ludziom, którzy wykazali wobec nauczycieli dobrą wolę - mówi Stasiak. I zapowiada, że ZNP zamierza stanąć w obronie nauczycieli biorących udział w strajku: Zwrócimy się do Państwowej Inspekcji Pracy z prośbą o ustalenie, dlaczego niektóre samorządy chcą potrącić pedagogom aż tyle. W wielu przypadkach 1/18 miesięcznego wynagrodzenia.
Dla nauczycieli to sporo. - W moim przypadku to ponad 150 zł - mówi pani Maria, polonistka z Lublina z 20-letnim stażem. - Przy miesięcznej pensji ok. 2 tys. zł na rękę, to dużo - podkreśla. Inni nauczyciele, w zależności od stażu pracy, za majowy strajk mają mieć potrącone od kilkudziesięciu do 200 zł.