Pacjenci, którzy podejrzewają, że ucierpieli z powodu użycia skażonej strzykawki mogą od dziś składać zawiadomienia do swoich prokuratur.
- Chcemy zabezpieczyć wszystkie strzykawki z zakwestionowanej serii - mówi Ewa Piotrowska, z prokuratury apelacyjnej w Lublinie.
Przypomnijmy, że w grudniu w szpitalu w Radomiu zauważono w strzykawkach jakieś zabrudzenia. Chodziło o jednorazówki serii 0607186 firmy Beton Dickinson. Szpital zawiadomił prokuraturę, ale w sprawie niewiele się działo. Śledztwo ruszyło dopiero po lipcowych publikacjach prasowych. Przeniesiono je do Lublina.
Z ustaleń lubelskich śledczych wynika, że wyprodukowane w Hiszpanii strzykawki rozprowadzało w Polsce trzech dystrybutorów. Do Radomia trafiły od pośrednika z Łodzi. Dystrybutor przekazał już prokuraturze listę kilkunastu szpitali, którym sprzedał strzykawki. Ich śladowe ilości zostały tylko w trzech placówkach. Prokuratura zwróciła się też o listy odbiorców od pozostałych dystrybutorów. Prokuratura chce prosić Hiszpanów o pomoc w ustaleniu jak przebiegał w ich firmie proces produkcji strzykawek. Z tłumaczeń hiszpańskiej firmy wynika, że do zakażenia strzykawek doszło przy przenoszeniu ich do pakowania.
Stowarzyszenie Pacjentów Primum Non Nocere domaga się zbadania związku między brudnymi strzykawkami, a dużą ilością zachorowań na sepsę. - W pierwszej połowie roku media przekazywały informacje o nie notowanej wcześniej ilości przypadków sepsy - przypomina Adam Sandauer, przewodniczący stowarzyszenia. - Sprawcami sepsy okazywały się zazwyczaj bakterie z rodziny meningokoków. Nie są to bakterie, które wcześniej pojawiały się u nas masowo. Wcześniej większość przypadków sepsy powodowana była przez gronkowca złocistego lub paciorkowce.
- Będzie to przedmiotem zainteresowania prokuratury - zapowiada prokurator Piotrowska.
Do prokuratury dotarło już pierwsze doniesienie od pacjenta, który uważa, że pogorszyło mu się zdrowie od użycia zakażonej strzykawki. Złożył je mieszkaniec Chorzowa.