Babcie na wizytowo, dziadkowie pod krawatem. Wczoraj, w przeddzień swojego święta wystąpili w roli zaproszonych.
Za wstęp płacili wyłącznie wnukowie.
Uśmiechy na słodko
Nasi najmilsi
- Kocham babcię, bo jest kochana i dobra - deklaruje trzyipółletnia Iga Abramowicz.
- Babci i dziadkowi życzę dużo zdrowia i mam dla babci wierszyk
- oświadcza Kaja, starsza siostra Igi. - Po domu chodzi babcia/ W fartuszku, w zielonych kapciach/Sprząta, kwiatki podlewa/ I nigdy się nie gniewa.
Zaczyna się spektakl. Jaś Łopatyński, wnuk Anny Nakoniecznej wpada w ostatniej chwili. Powód spóźnienia? Rozwiązała się sznurówka. Ale już po kłopocie. Dzięki pomocy dwóch innych wnuczek - Małgosi Łopatyńskiej i Magdy Gajewskiej.
- Babcia spełnia nasze marzenia - wyznaje szczerze Małgosia. - Jak ktoś ma urodziny, to tort przygotuje...
- Kocham babcię, bo należy do naszej rodziny - oświadcza poważnym tonem Jaś z zawiązanym już porządnie sznurowadłem. Ale z nowym kłopotem, bo jeszcze dla babci laurki nie narysował. W przeciwieństwie do sióstr. Małgosia dziś wręczy babci laleczkę z plasteliny i cukierki. Magda ma cukierki, laurkę, szklanego pieska i perfumy.
Teatr w teatrze
Im bliżej końca spektaklu, tym żywsze oklaski. Babcie i dziadkowie zachwyceni. Gdy zaczyna się kręcić zaczarowana kula, gdy aktorzy rzucają confetti, a z sufitu spadają pierwsze baloniki, widownia wydaje z siebie wielkie ooo!
Czy można sobie wyobrazić wdzięczniejszą widownię? W finale przedstawienia "O czym szumią wierzby” kurtyna rusza w górę cztery razy. Kto przyszedł pierwszy raz do Andersena (a wczoraj tacy byli), zapewne wróci tu jeszcze nieraz.