W Polsce pewnie zostałaby jednym z wielu zapaśników, może wyjechałby na mistrzostwa świata. Wybrał jednak amerykańską klatkę.
Wylądował jednak u brata w Chicago. Tak zaczęła się jego droga do MMA (Mixed Martial Arts, mieszane style walki) i pierwszego zawodowego kontaktu w UFC (Ultimate Fighting Championship).
Żeby wejść do klatki
W Stanach poszedł do pracy i dopiero po dwóch latach trafił do szkoły walki Hackney's Combat Academy. W pocie czoła przyswajał zasady boksu, karate, kick-boxingu i ju-jitsu. Wszystko po to, by kiedyś wejść klatki na środku ogromnej hali wypełnionej po brzegi widzami i pokazać jak walczy gladiator z Kraśnika.
Dopiął swego. W marcu podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt.
- Teraz mam swoje pięć minut - mówi Maciejewski. - Rzuciłem pracę i każdą wolną chwilę poświęcam na treningi. Im będę lepszy tym większe pieniądze będę zarabiał. W tej chwili za walkę można dostać od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Najlepsi zaś opływają w miliony... Są bohaterami i gwiazdami telewizyjnych gali. Wejść to tej grupy zawodników to moje marzenie.
Gwiazdorzy
- Po jednej z gali, jak zawitaliśmy do baru, od razu nas rozpoznali - opowiada zapaśnik z Krasnika. - Chcieli autografy, zdjęcia. Ten sport z dnia na dzień jest coraz popularniejszy. To lepsze niż boks zawodowy.
Zresztą i bokserzy przychodzą na gale UFC. Do stałych bywalców należy Polak Andrzej Gołota. Znają się z Adamem i wspólnie trenują.
- Andrzej jest moim dobrym znajomym i równocześnie udziela mi wielu wskazówek co do techniki bokserskiej. Jest na każdej mojej walce, dopytuje się szczegóły, podpowiada i dopinguje.
To nie wszystko. Teraz Gołota pomaga Maciejewskiemu szukać sponsorów. - Wiadomo, że ma mnóstwo kontaktów i znajomości.
Nie da się uciec
W Polsce też mu kibicują - jego walki można oglądać w internetowym serwisie You Tube, pisze się o nim na forach interentowych poświeconych sportom walki.
Ostatnio pokazał go też Polsat w programie "Oblicza Ameryki”.
A co w ogóle Maciejewski robi?
Za kolebkę tego sportu powszechnie uznaje się albo Brazylię, albo Japonię. Do Stanów Zjednoczonych MMA trafiło w latach dziewięćdziesiątych, a już w ‘95 roku odbył się pierwszy turniej UFC.
Adam wyjaśnia to tak: - To konfrontacja wszystkich sportów walki. Naprzeciw siebie stanęli karatecy, zapaśnicy, bokserzy, zawodnicy sumo i ju-jitsu. Z czasem ewolucja w tym sporcie była taka, że zapaśnicy uczyli się boksu i karate a karatecy zapasów. Chcieli być wszechstronni i znać jak najwięcej stylów walki.
Tak, jak chłopak z Kraśnika. Najpierw trenował zapasy w Stali Kraśnik. Za oceanem brał lekcje boksu, ju-jitsu, boksu tajskiego i karate.
Same zawody tez nie rozgrywają się na tradycyjnym ringu, ale w klatce. Tu nie ma okąd uciec przed przeciwnikiem.
Duma
- Widziałam dwie walki, pierwszą niestety Adam przegrał. Mało z niej pamiętam, bo to były straszne emocje - opowiada Malwina, młodsza siostra. - Praktycznie cały czas płakałam, czułam jakiś strach, groźnie to wyglądało. Po walce, kiedy Adaś zszedł z ringu, ze łzami w oczach przytuliłam go. Widziałam takie walki pierwszy raz w życiu: ta klatka z siatki, okrzyki kibiców, sami zawodnicy... to robi piorunujące wrażenie.
Podczas drugiej walki było już zupełnie inaczej. - Już tak się nie bałam, bo wiedziałam, że da sobie radę. Jestem z niego dumna - podkresla Malwina. - Cieszę się, że zaszedł tak daleko.
Ale najbardziej dumny z wyczynów kraśnickiego gladiatora jest Wojtek, jego młodszy brat. Wspólnie z kolegą założył już stronę internetową Adama Maciejewskiego.
- Chciałem żeby zaistniał jako nasz sportowiec, z Kraśnika. Żeby ludzie tu mieszkający wiedzieli o nim - wylicza Wojtek. - Teraz na każdej walce będzie nosił bluzę z adresem swojej strony.