21 marca, czyli w pierwszy dzień wiosny, młodzież szkolna obchodzi Dzień Wagarowicza. Przy tej okazji zapytaliśmy sławne postaci z małego ekranu, czy i jak obchodziły to święto.
Agata Młynarska
W bistorowej sukience
– Nigdy nie spędziłam pierwszego dnia wiosny w szkole na lekcjach. Najfajniej było chyba w pierwszej lub drugiej klasie liceum, gdy założyłam bistorową sukienkę, buty na koturnach, a oczy pomalowałam na wściekle niebieski kolor. Dziewczyny też się poprzebierały, była wśród nich nawet młoda para. Tak przebrane maszerowałyśmy po mieście. Był niezły ubaw.
Zbigniew Buczkowski
Trzy godziny w komórce
– No cóż, nie tylko 21 marca zdarzało mi się zrywać z lekcji... A zacząłem dość wcześnie. W pierwszej klasie podstawówki uciekłem z moim sąsiadem nad staw, który znajdował się niedaleko naszego domu na Chełmskiej. Tak bardzo byliśmy przejęci tym, co zrobiliśmy, że ostatecznie spędziliśmy trzy godziny schowani w komórce, by nikt nas nie nakrył.
Ewa Kasprzyk
Ja, prowodyrka
– Tak się składało, że to zawsze ja byłam inicjatorką wszelkiego rodzaju ucieczek z lekcji. Dziś widzę, że moja córka Małgosia też ma w sobie duszę prowodyra, pewnie odziedziczyła po mnie w genach zabawowe podejście do życia. Liczę na to, że córka zaplanowała już wagary na 21 marca. A gdy nauczyciele zaczną się skarżyć? Powiem tylko: chyba poszaleliście, to byłoby co najmniej nienormalne, by pierwszego dnia wiosny nie spędzić na zielonej trawce!
Joanna Brodzik
W roli dyplomaty
– Przez całe liceum byłam przewodniczącą klasy, więc do moich obowiązków należało także zorganizowanie wagarów w pierwszy dzień wiosny. Starałam się, by były to wagary kontrolowane, bo nie chciałam narażać klasy na nieprzyjemności. Wznosiłam się na szczyty dyplomacji, by omówić z „górą” warunki naszej ucieczki. Najczęściej takie negocjacje kończyły się obietnicą, że odpracujemy ten dzień w jakąś sobotę.
Kuba Wojewódzki
Łamiwagarowicz
– Zawsze byłem przeciwny kolektywnemu działaniu. Jak ognia unikałem owczego pędu i PZPR-u. Z reguły gdy cała klasa zrywała się z lekcji, ja zostawałem, i odwrotnie. W ogóle już w liceum uważałem, że słowo wagary jest przestarzałe, wyciągnięte żywcem z książek Niziurskiego. W końcu albo się idzie do szkoły, gdzie ładują ci do głowy masę głupot, albo na zieloną trawkę, by zbierać cenne doświadczenie.
Maryla Rodowicz
Do lasu, nad wodę
– Urywałam się ze znajomymi dość często, nie tylko w Dzień Wagarowicza. Chodziliśmy do lasu, nad wodę. Organizowaliśmy prywatki, odpalali papierosek od papieroska, pili piwko. Wszystko z umiarem, oczywiście. Zauważyłam, że czasy się nieco zmieniły. Dziś moje dziecko nie musi się urywać z lekcji 21 marca, bo nauczyciele sami organizują uczniom wagary, np. wypad do kina albo piknik.
Karolina Borkowska
Nie było po co uciekać
– To chyba najprzyjemniejszy dzień w szkole. Akurat w tym dniu nie uciekałam z lekcji, bo nie było po co. Skoro wszelkie atrakcje: koncerty, konkursy i inne rozrywki, były podane na tacy w szkole, nie chciało mi się włóczyć po mieście.