Opowieść o Marcie Kwiecień, uczestniczce niedawnej sesji zdjęciowej Playboya na Świętej Plaży czyli Padank-Padank na indonezyjskiej wyspie Bali, zacznijmy od tego, że mając 17 lat zdobyła tytuł Miss Dziennika Wschodniego. Od tego momentu uważnie śledziliśmy karierę pięknej lublinianki. Cieszyły nas jej tytuły Miss Lublina 98 i Miss Super Model 98. Rok później Marta zdobyła tytuł Miss Lubelszczyzny, który utorował jej drogę do tytułu Miss Polonii, co zaowocowało licznymi ofertami uczestnictwa w pokazach mody i w konkursach piękności.
- Największym oponentem okazałam się ja sama - przyznaje 22-letnia Marta Kwiecień. - Gdy rodzice, brat oraz mój chłopak Michał powiedzieli, że nie widzą powodu, bym nie wzięła udziału w sesji Playboya, biorąc pod uwagę artyzm zamieszczanych w tym magazynie zdjęć, a przyjaciele i koledzy, z Konradem Gacą na czele, wręcz przekonywali o utracie życiowej szansy - uległam. Z Izą Łukomską (już była w Playboyu), wraz z pięcioosobową ekipą, wylądowałyśmy więc w kwietniu na rajskiej Bali. Incognito, bo na Bali jest nie tylko zakaz pokazywania się nago, ale i rozpowszechniania pism w rodzaju Playboya.
Trudna sesja
- To był ciężki dzień - wspomina Marta - ale jednocześnie bogaty w nowe, cenne doświadczenia. Słońce (równik!) dawało się mocno we znaki. Żar lał się z nieba. Nawet woda nie dawała ochłody. Przy tym niewiele mnie przed słońcem chroniło (zaledwie siatkowe pareo). Wspinaczka po skałach nie obyła się bez zadrapań. Któż jednak by pamiętał o zmęczeniu i drobnych ranach w luksusowym hotelu na Bali, z wyjątkowo przyjazną nam obsługą, z rajską roślinnością dżungli dookoła, z komicznymi małpkami i rozśpiewanymi ptakami. Dlatego, gdy ktoś pyta, o czym marzę, odpowiadam: o równie egzotycznych podróżach. Jedną mam już przed sobą - wygrałam bowiem konkurs Miss &Mister Dr. Kern (solaria) na super opaloną dziewczynę. Oznacza to tydzień pobytu z osobą towarzyszącą na Dominikanie. Naturalnie pojedzie ze mną mój chłopak od czterech lat - i najprawdopodobniej na całe życie - Michał.
Marta prywatnie
- Dietę tę - mówi Marta - stosuję od 5 lat. I całe szczęście, bo nie udaje mi się, niestety, poskromić apetytu na słodycze. Jako zodiakalny Strzelec staram się żyć aktywnie, nie tracić na bezczynności ani jednego dnia życia. Współpracuję z wieloma agencjami modelek. Z żadną jednak nie wiążę się na stałe. Stały kontrakt zniewala. Starannie wybieram otrzymywane propozycje. Ostatnio np. nie przestaję być panną młodą za sprawą firmy Agnes. W sukniach ślubnych przez nią zaprojektowanych pokazałam się ostatnio na wybiegach w Düsseldorfie oraz w Monachium. Czy to cokolwiek wróży na przyszłość mnie samej? Myślę, że stan wolny ma swoje uroki, ale życie we dwoje tym bardziej. Michał pracuje w Warszawie. Ja też jestem więcej w stolicy niż w domu rodzinnym. Zamierzamy kupić mieszkanie, planujemy wspólne życie.
Obecnie całkowicie pochłaniają mnie przygotowania do lubelskiej Nocy z Playboyem w ART BIS CLUBIE (22 bm.). Będzie czadowo! Zapraszam.