Po jednej stronie uradowani Albańczycy, po drugiej sfrustrowani Serbowie. Nad nimi Stany Zjednoczone i Rosja.
W tym tygodniu polski rząd uznał niepodległość Kosowa. Polska jest 19 państwem, które podjęło taką decyzję. Po tym, jak prawie dwa tygodnie temu władze należącej dotąd do Serbii prowincji ogłosiły niepodległość. A nie byłoby to możliwe, gdyby nie udział mundurowych z Lubelszczyzny.
Podkom. Małgorzata Bigos, psycholog z lubelskiej Komendy Wojewódzkiej Policji, była w Kosowie dwa razy. Ostatnio w 2004 r. - Wtedy było dosyć spokojnie, a sporadyczne zamieszki były szybko tłumione przez międzynarodowe siły pokojowe - opowiada. - Teraz, po ogłoszeniu przez Kosowo niepodległości, niepokoje odżyły.
Niepodległości Kosowa nie chcą uznać Serbowie. W wyniku zamieszek między nimi i Albańczykami zginęła już jedna osoba, a ponad 150 zostało rannych. W Belgradzie zniszczono osiem ambasad, w tym placówkę Stanów Zjednoczonych. Niebezpiecznie jest też w największych miastach samego Kosowa: Prisztinie czy Mitrovicy, a także w pasach przygranicznych. Wszędzie tam służą nasi mundurowi.
Kocioł bałkański
Poszczególne kraje składowe zjednoczonej po II wojnie światowej Jugosławii ogłosiły wtedy niepodległość: Słowenia i Chorwacja (25 czerwca 1991 r.), Macedonia (17 września 1991 r.), Bośnia i Hercegowina
(1 marca 1992 r.).
W federacji pozostali Serbowie i Czarnogórcy, zmieniając w 1992 r. nazwę państwa na Federalną Republikę Jugosławii. Z decyzjami Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny nie pogodzili się zamieszkujący te tereny Serbowie i ogłosili secesję od tych krajów, tworząc separatystyczne republiki oraz doprowadzając do wojny na terenie Chorwacji i Bośni. Konflikty zbrojne zakończyły się w 1995 r. układem z Dayton.
W 1998 r., zarzewiem kolejnego konfliktu stało się Kosowo, autonomiczna część Nowej Jugosławii. Stanowiący większość mieszkańców Albańczycy domagali się niepodległości, co wobec ograniczania autonomii prowincji doprowadziło do wojny partyzanckiej. Konflikt udało się zażegnać w 1999 r., kiedy to Kosowo otrzymało status międzynarodowego protektoratu (będąc jednak formalnie częścią Serbii). 17 lutego 2008 r. Zgromadzenie Narodowe w Prisztinie proklamowało niepodległość Kosowa wbrew władzom Serbii.
Kosowo
W wyniku przeprowadzonej 17 lutego sesji parlamentu w Prisztinie zadeklarowano zerwanie dotychczas istniejącej federacji z Serbią i ogłoszono niepodległość kraju. W dniu proklamowania przez Kosowo niepodległości władze Serbii potępiły ten akt, uznając go za sprzeczny z prawem międzynarodowym. Serbię poparła w tej kwestii Rosja.
Obecnie na arenie międzynarodowej Kosowo zostało uznane przez 19 krajów, w tym przez Polskę i USA. Kosowo planuje także uznać Międzynarodowy Komitet Olimpijski i dopuścić je do Letnich Igrzysk Olimpijskich 2008 w Pekinie.
Granica z Macedonią
Co robią? - Wspierają pomoc humanitarną, pomagają organizacjom pozarządowym, uczestniczą w patrolach i akcjach. Także tych najbardziej niebezpiecznych, bo nasi żołnierze należą do grup szybkiego reagowania - tłumaczy mjr Dariusz Kacperczyk z dowództwa operacyjnego.
- Zakładając mundur wojskowego, trzeba się liczyć z udziałem w tak trudnych misjach - podkreśla kpt. Drączkowski. - Wszyscy w Kosowie mają jednak świadomość, że pomagają w słusznej sprawie.
Prisztina
Mitrovica
- Ale jak dochodzi do zamieszek, to oni są wzywani jako jedni z pierwszych - podkreśla podkom. Bigos. - A to dlatego, że polscy funkcjonariusze cieszą się tam dobrą renomą. Są chwaleni, bo wykonują dobrą robotę.
W Mitrovicy znajduje się słynny most, łączący dwie części miasta: albańską i serbską, rozdzielone rzeką Sitnicą. Przez co właśnie most jest najbardziej zapalnym i najniebezpieczniejszym punktem w mieście.
DLA DZIENNIKA - ks. Bogdan Zagórski
Niebezpieczeństwo czuje się tam na każdym kroku. Wyjeżdżając poza bazę zawsze trzeba mieć świadomość, że w każdej chwili może nas spotkać jakieś zagrożenie. Tym bardziej, jeśli chwilę wcześniej słyszy się o granacie, który wybuchł pod samochodem niedaleko nas.
Mimo to, znowu chętnie bym tam pojechał. Jest tam wielu moich znajomych. Prawie codziennie wysyłam do nich maile. Ale najchętniej bym do nich dołączył. Może mógłbym pomóc, jakoś ich wesprzeć, chociażby duchowo. Tym bardziej że kolejne wydarzenia w Serbii i samym Kosowie mogą się potoczyć różnie. Jeśli do Kosowa wkroczą Serbowie, to Albańczycy nie będą im dłużni. A pamiętajmy, że obie strony są uzbrojone. Może być więc naprawdę różnie.