Doszliśmy do wniosku, że prokuratorzy i sędziowie przed ponad dwudziestu laty uczestniczyli w bezprawnym pozbawieniu wolności trzech działaczy Solidarności z WSK w Świdniku – mówi prokurator Andrzej Witkowski z lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej
Wkrótce wszyscy trzej koledzy, którzy organizowali zakładowy strajk stanęli przed obliczem sądu wojskowego. – Nikt z sędziów czy prokuratorów nie był brutalny. Ani specjalnie nas nie obrażał. Tyle że skazali nas na podstawie prawa, które wówczas nie obowiązywało – tłumaczy. – Przepis został wprowadzony już po zakończeniu całego strajku.
Ale pan Józef dostrzega także drugą stronę medalu: – Skład sędziowski mógł nam wymierzyć najwyższy wymiar kary, czyli sześć lat. Tymczasem dali nam wszystkim połowę tego. Najmniej jak można. To przemawia na ich korzyść.
Z taką kartoteką
Po świętach miał wrócić do więzienia w Hrubieszowie. Ale tego nie zrobił. Broniąca go mecenas poradziła mu, by poczekał aż sami przyjdą po niego. Czekał i czekał. Ale nie przyszli. Niespodziewanie okazało się, że jest wolny. Przez kolejne miesiące szukał pracy. Był m.in. w WSK, Ursusie. Ale z taką kartoteką nikt go nie chciał przyjąć.
Wkrótce do jego drzwi zapukali trzej funkcjonariusze lubelskiej Służby Bezpieczeństwa. Zapytali, czy nie wybrałby się z nimi do siedziby SB. Co miał robić. Nie mógł odrzucić „zaproszenia”. Tam wysoki rangą funkcjonariusz zapytał go, czy już znalazł pracę. Jeśli nie, to może ją dostać. Wystarczy, że zgodzi się na współpracę z SB. Odmówił. I dalej szukał pracy. Któregoś dnia spotkał jednego z byłych szefów z WSK, który wówczas pracował w Ośrodku Rozwoju Techniki w Lublinie. Zaproponował mu etat. – To była propozycja nie do odrzucenia – mówi. W ośrodku popracował kilka lat i ponownie został wyrzucony. Znów dała o sobie znać kartoteka. Na początku lat dziewięćdziesiątych wrócił do starego zakładu. Do WSK na narzędziownię. Pięć lat temu odszedł na rentę. Obecnie jest na emeryturze.
By innym tego nie zrobili
Kilka dni strajku zaważyło na życiu także obu jego kolegów. Leszek Graniczka, który siedział najkrócej, bo niecały rok, zdesperowany i pozbawiony nadziei na znalezienie pracy zdecydował się na emigrację. Mieszka w Szwecji.
Kierujący akcją protestacyjną Stanisław Pietruszewski w więzieniu spędził blisko dwa lata. – Siedziałem w kilku. W Lublinie, Łodzi i Hrubieszowie. Walczyłem o wolność i równe prawa dla wszystkich, a traktowali mnie jak najgorszego bandytę – wspomnienia sprzed ponad dwudziestu lat nadal są bardzo żywe. Po wyjściu na wolność, by przeżyć imał się najróżniejszych zajęć. Handlował, smażył frytki. W międzyczasie rozstał się z rodziną.
Obecnie podobnie jak pan Józef jest na emeryturze. I podobnie nie zależy mu na wyrównywaniu rachunków. Chce jedynie, by sędziowie i prokuratorzy, którzy niesłusznie wsadzili go za kratki, już nigdy więcej nikomu nie wyrządzili takiej krzywdy.
Rozmowa z Andrzejem Witkowskim, naczelnikiem Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie
• Wniosek IPN wywołał prawdziwą burzę. Czy dysponujecie mocnymi dowodami?
– Bardzo mocnymi. Nie mogę mówić o szczegółach, ale materiał procesowy jasno świadczy, że doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy państwowych. Inaczej nie występowalibyśmy do sądów dyscyplinarnych o zgodę na pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej.
• Dlaczego IPN uważa, że sędziowie i prokuratorzy postępowali niewłaściwie przy rozpatrywaniu sprawy uczestników strajku w WSK?
– Doszliśmy do wniosku, że uczestniczyli w bezprawnym pozbawieniu wolności trzech uczestników strajku, którzy zostali skazani na kary po trzy lata pozbawienia wolności. Aresztowano ich i ukarano za czyn, który 13 grudnia nie był przestępstwem. Dekret z 12 grudnia 1981 roku o stanie wojennym, na podstawie którego osądzono strajkujących został opublikowany i zaczął obowiązywać od 18 grudnia. Działalność sędziów i prokuratorów, którzy stosowali przepisy dekretu do czynów popełnionych 13–15 grudnia pozostaje w oczywistej sprzeczności z naczelnymi zasadami prawa karnego: „nie ma przestępstwa bez ustawy” i „prawo nie działa wstecz”. Pozbawienie wolności było świadomym dokonaniem rażącego bezprawia.
• Jakie będą następne kroki IPN w tej sprawie?
– To zależy od decyzji sądów dyscyplinarnych. Jeśli podzielą stanowisko IPN, to będziemy prowadzić dalsze czynności procesowe. Logiczne wydaje się, że będzie rozważane postawienie im zarzutów popełnienia przestępstw.
Pytał Dariusz Jędryszka