Właściwości bakteriobójcze ozonu znane są od dawna. Jednak badania nad wykorzystaniem go w technice dentystycznej są stosunkowo młode. Naukowcy dążyli do tego, aby można było ozonem szybko zniszczyć bakterie próchnicy ciągle obecne w jamie ustnej, a jednocześnie nie dopuścić do przedostania się gazu do dróg oddechowych, ponieważ mocno drażni płuca. Wymagano też, aby zabieg był bezbolesny.
d
Najwcześniej nową technikę zwaną „Heal Ozone” opracowali Anglicy pod kierunkiem prof. Lyncha. I na Wyspach Brytyjskich metodą ozonową już leczone są zęby. Prezentacja nowej techniki odbyła się również w Warszawie.
Na czym polega nowa metoda? Do zęba przymocowuje się szczelny kapturek i za pomocą specjalnej końcówki wprowadza pod niego ozon. W ciągu kilku – kilkunastu sekund gaz zabija bakterie. Czas zależy od stopnia zaawansowania próchnicy. Zabieg jest absolutnie bezbolesny. Później substancje zawarte w ślinie pozwalają na odbudowę zęba. W wyleczonym zębie nie pojawia się już próchnica. Mówi się, że skuteczność tej metody wynosi 88–99 procent. Jednak – badania kliniczne trwają stosunkowo niedługo.
– Słuchałam wykładu na ten temat, jednak ani nie widziałam sprzętu, ani nie mam własnych doświadczeń – informuje kierownik Katedry i Zakładu Stomatologii Zachowawczej prof. Teresa Bachanek. – Myślę, że na razie musimy być powściągliwi. Działanie ozonem najczęściej nie zwalnia od użycia wiertła. W zaawansowanej próchnicy sam ozon też nie wyleczy zęba.
Są również miejsca, w których niemożliwe będzie nałożenie nakładki – kapturek szczelnie musi obejmować ząb aby gaz nie wydostawał się na zewnątrz. Nie mówi się też głośno o rygorystycznej dyscyplinie obowiązującej pacjentów – przynajmniej 10 razy dziennie muszą stosować specjalne preparaty fluorowe, pasty, płukanki, spra’y stymulujący odbudowę zęba.
Jak twierdzi pani profesor, musimy poczekać na własne doświadczenia. Dość sceptycznie od tej metody odnoszą się inni lekarze. Też mówią – trzeba się temu przyglądać i nie stwarzać złudzeń, że jest to panaceum.
– Podobny hurraoptymizm zapanował wtedy, kiedy wprowadzono żel – wyjaśnia lek. stomatologii Przemysław Marzec. – Ostatecznie niewiele osób z niego korzysta i wiertło jest nadal niezastąpione. Ozon może się sprawdzić w leczeniu próchnicy początkowej, kiedy nie ma – jak mówią pacjenci – dziury. Wtedy także jest możliwa odbudowa struktury poprzez substancje zawarte w ślinie. Głębsze zmiany nadal będą leczone tradycyjnie. Uważam, że takie nowości jak żel, ozon mają znaczenie w pierwszym kontakcie z dentystą, szczególnie jeśli idzie o dzieci – przekonują się, że można leczyć żeby bez bólu.
Jak dodaje Przemysław Marzec na razie koszt aparatury do zabiegów metodą ozonową określa się na 100 tys. zł. Cena zabiegu to ok. 100 euro.
– Wiem, że bardziej zainteresowani są aparatura lekarze na zachodzie Polski – w Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu. Przypuszczalnie liczą na pacjentów z zagranicy. U nas zainteresowanie kupnem tak drogiego sprzętu jest niewielkie.