W popularnym magazynie TVN "Uwaga!” kilka dni temu został zaprezentowany reportaż "Molestowany” o pobitym i maltretowanym przez starszych kolegów Mariuszu, mieszkańcu Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Radzyniu Podlaskim. Teraz chłopiec przebywa w domu, gdzie zabrała go rodzina.
Dziennik opisał
Dyrektor ośrodka Wiesława Struczyk przyznała wtedy, że dyżurująca w nocy przy wychowankach kobieta (bez kwalifikacji pedagogicznych) "niekiedy może nawet spać”. Twierdziła jednak, że posiadająca ograniczone prawa rodzicielskie matka wszelkimi sposobami stara się, aby odzyskać dziecko i dlatego tak przedstawiła sytuację w ośrodku.
Co na to rada
"Uważamy, że treść artykułu jest bardzo krzywdząca dla wszystkich pracowników ośrodka, a przede wszystkim dla naszych dzieci. Podane informacje są jednostronne, stylizowane w kierunku taniej sensacji. Przytoczono wypowiedzi jedynie dziecka i jego matki, natomiast informacje uzyskane drogą telefoniczną od dyrektorki placówki zostały zniekształcone tak, aby odpowiadały potrzebom artykułu. Opieranie zarzutów pod adresem ośrodka na relacji matki o ograniczonych prawach rodzicielskich i dziecka niepełnosprawnego intelektualnie, u którego często zdarzają się konfabulacje (zmyślenia, przekształcenia rzeczywistości) będące jedną z cech niepełnosprawności, bez zbadania stanu faktycznego wskazuje na brak profesjonalizmu i lekceważenie zasad etycznych. Jak bardzo łatwo i szybko można przekreślić wieloletni trud i pracę tylu ludzi oddanym dzieciom specjalnej troski!
Matka od lat nie interesowała się dzieckiem, w wyniku czego sąd rodzinny ograniczył jej prawa rodzicielskie. Autor być może sam padł ofiarą intrygi zaplanowanej przez matkę, która chce odzyskać prawa rodzicielskie tylko po to, aby uzyskać korzyści finansowe”.
Znowu skontaktowaliśmy się z dyrektor SOSW Wiesławą Struczyk. Wyjaśniła nam, że oryginał z podpisami pozostał w ośrodku...
TVN potwierdza zarzuty
Oskar Kosowski z TVN powiedział nam, że przy przygotowywaniu reportażu (m.in. ukrytą kamerą) potwierdzono, iż w internacie radzyńskiego ośrodka toczyło się okrutne dla niektórych dzieci nocne życie. Reporterzy przedstawili te nagrania pracownicy ośrodka, która podobnie jak i inni tam zatrudnieni twierdziła, że zarzuty pod adresem SOSW były niesprawiedliwe i oparte na zmyśleniach niepełnosprawnego dziecka. Dzieci mówiły o molestowaniu, o przemocy, o krzywdzie i o lekceważeniu jej przez pojedynczych pracowników ośrodka.
- Nie oceniam źle pracy trzech kobiet, które od lat w nocy opiekują się dziećmi. One dobrze wykonują swoje obowiązki. Krzywdzące były reportaże prasowe i telewizyjne. Nie zgadzamy się z twierdzeniem - jak wynikało z materiału pokazanego w telewizji - że u nas przebywają dewianci. Jest to przykre szczególnie dla dzieci, które są posądzane, szargane i ciągane do sądów. Chodzi o wychowanków upośledzonych psychicznie! My, wychowawcy, wiemy co one przeżywają. Incydent został wyolbrzymiony. Jak wyjaśniłam, starsi chłopcy głupio się bawili. Mariusz ich prowokował, a silniejsi zrobili głupstwo. Dlaczego ma być przekreślona dobra praca wielu wychowawców? Dlaczego negatywny obraz ma zasłonić nasze duże osiągnięcia m.in. internetową pracownię zajęć - mówi rozżalona dyr. Wiesława Struczyk.
Dziecko powróciło do rodziny
Od Jerzego Kułaka, starosty radzyńskiego, dowiedzieliśmy się, że Zarząd Powiatu przygotowuje stanowisko w sprawie ośrodka. Zaznaczył, że olbrzymich wydatków wymagało przeniesienie tej placówki z Czemiernik do Radzynia Podlaskiego. Jednak nie wykluczył, że może zostać wzmożony nadzór w nocy w ośrodku.
Po dramatycznych przeżyciach Mariusz już nie powrócił do SOSW. Przebywa ze swoimi rodzicami i uczy się w swojej miejscowości.