Dostałem propozycję nie do odrzucenia – mówi jeden z posłów Ligi Polskich Rodzin. – Miejsce na liście PiS w czasie najbliższych wyborów. I to nie za cztery lata, ale na wiosnę. Wybory do parlamentu będą na przełomie marca i kwietnia
Nie chcą już rozmawiać
– Rząd bez zaplecza w Sejmie jest skazany na porażkę – mówi Bolesław Borysiuk, poseł Samoobrony. – PiS już nie chce rozmawiać z nami o koalicji. W tej sytuacji jest jasne, że do przedterminowych wyborów dojdzie. Ale obawiam się, że partia Kaczyńskich zechce przygotować nową ordynację wyborczą i podzielić się władzą z Platformą Obywatelską.
Prawo i Sprawiedliwość, ratując twarz przed wyborcami, wpadło na pomysł, żeby zawrzeć kontrakt polityczny. Po to, by jeszcze przez pół roku umożliwić rządowi normalne funkcjonowanie, a Sejmowi uchwalenie kilkunastu najpilniejszych ustaw. Propozycję skierowano do wszystkich klubów oprócz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ale większość partii nie jest zainteresowana takim rozwiązaniem. Tymczasem działacze PiS już szukają metod na odebranie elektoratu PO i LPR.
PiS i zakusy na LPR
– Przyszedł do mnie przedstawiciel PiS i proponował start z ich list wyborczych – mówi jeden z posłów LPR. To nie jedyny przypadek propozycji, jaką przedstawiciele partii braci Kaczyńskich złożyli politykom LPR.
Nie da się ukryć, że duża część elektoratu LPR to słuchacze Radia Maryja. A właśnie w tym radiu regularnie pojawiają się członkowie rządu i politycy PiS. Gdyby obecni posłowie i aktywni działacze ligi wystartowali z list Prawa i Sprawiedliwości, z pewnością poszliby za nimi ich wyborcy. To jedna z metod PiS na zwiększenie poparcia. Stąd propozycje startu w wyborach.
Chęć współpracy z Kaczyńskimi wyraziła już Anna Sobecka, posłanka ligi z Torunia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że podobną propozycję otrzymali posłowie LPR z Lubelszczyzny: Gabriela Masłowska i Andrzej Mańka. Mańka przed czterema laty startował do Sejmu właśnie z PiS. Czy teraz otrzymał propozycję, by wystartował ze swojej „starej” partii na wiosnę? – Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – uciął poseł Mańka.
Gabriela Masłowska: Powiedzmy, że pośrednio ktoś mi to proponował – mówi. – Za wcześnie jednak, żeby o tym mówić. Musimy najpierw przetrzymać wariactwo, które odbywa się w Sejmie.
PiS i PO
Metoda na Platformę Obywatelską jest inna. Zabrać jak najwięcej działaczy i złamać siłę partii Tuska i Rokity. Temu ma służyć wyciąganie posłów PO z macierzystego klubu i proponowanie im zmiany barw partyjnych.
– Mnie takiej propozycji nie składano – mówi Włodzimierz Karpiński, poseł PO. – Ale koledzy z PiS wiedzą dokładnie, do kogo pójść. Jeśli ktoś ma twarde zasady i nie zmienia poglądów, to nawet sobie nim głowy nie zawracają.
Karpiński twierdzi, że im bardziej politycy PiS nie są w stanie dogadać się z nikim, tym bardziej zwierają się szeregi ich oponentów, czyli pozostałych ugrupowań w Sejmie. Jednocześnie przyznaje, że jeśli platforma będzie musiała pracować z PiS-em, to nie ma żadnych przeszkód, żeby i on z PiS-em współpracował. – Ja mogę przepaść w następnych wyborach, ale mnie zobowiązuje przysięga poselska. I podejmowałbym nawet niepopularne decyzje, byleby pomóc Polsce.
Ale inni posłowie PO rozważają wariant przejścia do klubu PiS. – To nie jest głupia propozycja – mówi jeden z nich. – Warta przemyślenia. Skoro Zyta Gilowska, liberałka, mogła wejść do radykalnego rządu, to i ja mógłbym współpracować z radykalnymi posłami.
Taką decyzję podjął już Andrzej Sośnierz, poseł PO z Katowic.
– PiS-owi chodzi o to, żeby złamać nasz elektorat – mówi Włodzimierz Karpiński. – I osłabić platformę.
Właśnie temu miała służyć decyzja o przyjęciu Zyty Gilowskiej do rządu i oddanie jej stanowiska wicepremiera. Część działaczy PO ma teraz poważny problem. Czy być wiernym partii, czy Zycie Gilowskiej, swojej niedawnej wiceszefowej.
PiS tłumaczy
– Szczerze mówiąc nie wiem nic o propozycjach startowania w wyborach pod naszą banderą, które mielibyśmy składać członkom PO i LPR – przekonuje Adam Bielan, rzecznik PiS. – Ale nie wykluczam, że takie propozycje padły od moich partyjnych kolegów. Ale to nie jest nasza metoda na nowe wybory. Na razie to koledzy z innych partii dobijają się do nas.
Adam Bielan twierdzi, że sprawa przedterminowych wyborów jest w rękach prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Ale dzisiaj jest to opcja bardziej prawdopodobna, niż na przykład miesiąc temu – przyznaje. – Nie wykluczam, że odbędą się na przełomie marca i kwietna. Tyle czasu trzeba, by prezydent je ogłosił i by rozpoczęła się kampania wyborcza.