Pisk opon, ryk silników, szybka jazda i głośna muzyka - tak wygląda Krakowskie Przedmieście w piątkowy wieczór. Młodzi kierowcy, tzw. tuningowcy, bawią się z policją w "kotka i myszkę”. Ci drudzy ostatnio "wygrywają”. Odebrali 37 dowodów rejestracyjnych. Jedna sprawa trafiła do sądu.
Szare bmw z piskiem opon robi kółko. Samochód oddala się z zawrotną prędkością. Policji nie widać. Po chwili jednak pokazuje się radiowóz. Funkcjonariusze obserwują stojące samochody. Nie reagują. Kiedy radiowóz znika, kolejny "rajdowiec” popisuje się przed kolegami. Na krótkim odcinku osiąga 100 km/h. Rekord wynosi 170 km/h. - Teraz nieco się uspokoiło - mówi anonimowo jeden z kelnerów pobliskiej restauracji. - Wcześniej to strach było stać nawet na chodniku. Niektórzy jeździli grubo ponad setkę.
Właściciele "bolidów” niechętnie rozmawiają z dziennikarzami. Zgodził się jedynie Jacek - właściciel sei-cento. Warunek - żadnych nazwisk.
- I tak mamy "przerąbane” u glin - mówi. - Ale nie damy się. - Po co się ścigacie? - Jak ktoś wydał kilka tysięcy złotych na "podrasowanie” samochodu, to musi przecież go sprawdzić, nie?
- Nie możecie tego robić na jakimś placu? - To nie to samo - patrzy na mnie z politowaniem. - Chodzi o emocje. Wydziela się adrenalina. Kto będzie górą - my czy policja. - A mandaty? Można je sobie wsadzić, wiesz gdzie - śmieje się. - W sądach są takie kolejki, że spoko rok można jeszcze szaleć.
Policjanci wiedzą od dawna o wyścigach. Co do tej pory zrobili? - Nie jest to zjawisko nagminne - tłumaczy podinsp. Ryszard Kolbus, zastępca komendanta miejskiego policji w Lublinie. - W ostatnim czasie odebraliśmy pseudorajdowcom 37 dowodów rejestracyjnych.
Tuningowcy wierzą jednak w swój "sukces” . - Nigdzie w Polsce policja sobie z tym nie poradziła - mówi Jacek. - W Lublinie naszą zmorą są policjanci z prewencji, którzy przyczepiają się o byle co. Sam wożę cały plik atestów i homologacji. Ostatnio chcieli mi odebrać dowód rejestracyjny za to, że miałem niewymiarową tablicę rejestracyjną.
Ilu się ściga w Lublinie? Według naszych informatorów kilkunastu. Samochodów po tuningu jest natomiast kilkadziesiąt. Problem wyścigów jest znany także władzom miasta. - Sam wielokrotnie interweniowałem na policji - mówi Zbigniew Wojciechowski, wiceprezydent Lublina. - Straż Miejska nie ma takich uprawnień jak oni. Obiecuję, że osobiście podejmę dodatkowe kroki, żeby ten proceder ukrócić.