Jeszcze więcej męskiej muzyki od Waglewskich. Kolejna płyta rodzinnego tercetu jest równie dobra jak poprzednia.
Muzycznie “Matka, Syn, Bóg” to świetnie połączona mieszanka energetycznego blusiora, bujającego country, folku, nostalgicznych ballad, czy rocka.
Ale znakomita muzyka to nie wszystko. Wyjątkowy smak tej płyty siedzi w tekstach. Fisz, czyli Piotr Waglewski nie boi się pisać o śmierci (poważnie w utworze "Ojciec”, lub z przymrużeniem oka w kawałku "Trupek”), czy metafizycznych ("Bóg”). Sam osobiście nie mam syna, lecz córkę, ale jakże wzruszający jest utwór "Syn”.
Sami muzycy również przyznają, że nowy album był dla nich czymś wyjątkowym. "To jest mocne dla nas przeżycie, nagranie tej płyty i granie w tej chwili. Nawet niespecjalnie mnie interesują recenzje i opinie związane z tą płytą, bo ona jest na tyle dla nas ważna i mocna, że to już wystarczy” – mówił Wojciech Waglewski w radiowej Trójce.
Pan Wojciech recenzjami rzeczywiście zupełnie nie musi się przejmować. To znakomity album, zwłaszcza dla ojców. Lub synów.