Blisko stu policjantów i strażaków szukało przez całą noc 12-letniego Bartosza z Łęcznej. Chłopak uciekł z domu, bo bał się powrotu rodziców z wywiadówki. Odnalazł się dopiero wczoraj po południu u kolegi.
Rodzice poinformowali o zniknięciu chłopca około godziny 22 we wtorek. Bartosz wyszedł z domu trzy godziny wcześniej. Jego rodzice byli wtedy na wywiadówce. Chłopiec miał kłopoty w szkole i bał się ich powrotu.
Policja podejrzewała, że mógł pojechać okazją do Lublina, a potem próbował się dostać do rodziny w Warszawie albo we Włocławku. Tamtejsza policja sprawdzała dworce. W tym czasie w Łęcznej uciekiniera dalej szukało około 70 policjantów, przewodnik z psem oraz kilkunastu strażaków. Za osiedlem, na którym mieszka, jest lasek a dalej płynie Wieprz i rzeka Świnka.
Po południu okazało się, że Bartosz przez cały czas był w Łęcznej. W nocy spał w piwnicy przy rurze ciepłowniczej. Potem skontaktował się z kolegą. Powiedział, że po południu przyjdzie do jego domu. Tam już na uciekiniera czekała policja, która odwiozła go potem do rodziców.
To drugie w ostatnich dniach poszukiwania zakończone sukcesem. W poniedziałek znalazł się 10-letni Krzyś spod Kurowa. Chłopiec wyszedł rano do szkoły. Miał wrócić po lekcjach. Wieczorem rodzice zawiadomili policję, że ich syna nie ma. Policjanci przeczesali okolicę. Przemarzniętego chłopca znaleźli w lesie tuż przed północą, kilka kilometrów od domu. (er)