- Żyję w ciągłym napięciu - przyznaje Beata Galińska, kucharka. - Czego pani się boi? - Zwolnienia. Człowiek nie zna dnia ani godziny, nigdy nie wiadomo, kiedy wylecisz - tłumaczy.
- Nie. Ale w lokalu gastronomicznym, w którym pracuję, parę osób dostało wypowiedzenia. I to niekoniecznie te, które pracowały najgorzej - mówi Galińska.
- Tłumaczę jej, że taki denerwowanie się na zapas, bez wyraźnego powodu - nie ma sensu, a ona i tak swoje: zestresowana jak dziecko przed klasówką - mówi Robert Galiński, mąż pani Beaty (stolarz, pracuje w Operze Nova). - Zresztą, nawet gdyby coś się stało, świat się nie zawali, damy radę, choć będzie ciężko.
- A pan się nie stresuje pracą?
- Nie, u nas nie ma nerwowej atmosfery, pracuję w porządnej firmie.
- A jak wygląda sytuacja w pani pracy? Szef zapowiedział, że chce uszczuplić załogę? Straszy? - dopytuję panią Beatę, a ta zaprzecza.
Byle nie przesolić i nie stłuc
"Szef nic nie mówi i to jest najgorsze" - mówi Beata Galińska, a na pytanie skąd więc wysnuwa swoje podejrzenia, odpowiada, że kryzys jest przecież, ciężka sytuacja na rynku, firmy ledwo przędą, więc zwalniają pracowników.
Tak jest wszędzie, tak pisze prasa, mówią znajomi, przyjaciele i dziennikarze w telewizji.
Dlatego pani Beata codziennie rano wstaje z bólem głowy, bólem brzucha i ze strachem, co dzień przyniesie. Czy szef nakrzyczy, czy zwróci uwagę, czy klienci będą narzekali na kucharzy, czy coś się przypali, przesoli, stłucze talerz i tak dalej.
Duży stres, mała wydajność
W Polsce osiągnął on wartość 2,22 punktu (im wyższy wynik, tym większy stres), gdy na przykład w Anglii czy Hiszpanii - odpowiednio - 1,47 i 1,41 punktu. Jeszcze mniej zestresowani pracą są mieszkańcy krajów Ameryki Łacińskiej (tam poziom stresu wyniósł 1,24). I nie jest to czyste teoretyzowanie: wyniki badań oparte są na analizie ankiet, które wypełniali sami zainteresowani.
Kto o tym pamięta?
Ale na tym nie koniec ogólnoświatowych badań. Przeprowadzone przez inną firmę, firmę Regus, dowodzą, że niespotykany dotąd wzrost poziomu stresu wśród pracowników odnotowano aż w 58 proc. przedsiębiorstw rozrzuconych na wszystkich kontynentach!
Te same badania dowodzą, że do bezpośredniego wzrostu stresu przyczynia się - tak jak w przypadku Beaty Galińskiej - groźba zwolnienia (osoby, które utrzymały stanowiska boją się większego zakresu obowiązków), a to z kolei negatywnie odbija się na efektywności osób, których stres dotyka, a co za tym idzie - także i całej firmy.
Tylko czy przełożeni o tym pamiętają?
Czy wie o tym szef Beaty Galińskiej chociażby?
- Najgorsze jest to, że kiedy wracam do domu, całą złość wyładowuję na rodzinie, na przykład na 17-letniej córce - przyznaje pani Beata. - Na szczęście jest już duża, wiele rozumie. I wybacza.