Na truskawkach w tym roku nie zarobimy. W szczycie sezonu plantatorzy dostaną nie więcej niż 50 gr/kg. Dla pow. puławskiego, największego na Lubelszczyźnie truskawkowego zagłębia, to poważny problem. – Kokosów nie zarobimy – uważa Maria Olszak z Żerdzi (gm. Żyrzyn), prowadząca punkt skupu truskawek. – Chyba że pogoda sprawi, że będzie nieurodzaj.
A wszystko dlatego, że Unia Europejska nie wprowadziła antydumpingowych ceł na mrożone truskawki z Chin. Owszem, cła będą wyższe, ale tylko symbolicznie. Polska rok temu złożyła wniosek o ochronę unijnego rynku przed chińskimi truskawkami, gdy okazało się, że są one o połowę tańsze od naszych. Bruksela zareagowała dopiero teraz. Przypomnijmy, że ponad rok temu europoseł Zdzisław Podkański twierdził, że wszystko zostało załatwione i problemów z owocami nie będzie. Jak zostało załatwione – widzimy już drugi rok...
Częściowo sami jesteśmy temu winni. Trzy lata temu to nasze
firmy dyktowały ceny całej Europie. Kiedy jednak w 2003 roku zażądały za tonę 1700 euro, odbiorcy zaczęli szukać tańszych dostawców. Chińczycy zaproponowali tysiąc euro. W międzyczasie pojawiły się jeszcze tanie
truskawki z Maroka. O ile na cła zaporowe wobec Chińczyków UE może się zgodzić, o tyle marokańskich nie zatrzyma.
Bo tamtejsze plantacje należą do obywateli Unii Europejskiej, głównie Hiszpanów i Francuzów.