Rodziny nieuleczalnie chorych załamują ręce. Ich bliscy zostali pozbawieni codziennych wizyt pielęgniarek. Kosztem pielęgniarskiej opieki domowej w puławskim szpitalu powstał oddział paliatywny.
Na jego utworzenie wydano 430 tys. złotych. A dla najbardziej potrzebujących zabrakło pieniędzy.
niewładna. Jej choroba jest dla nas tragedią,
a teraz jeszcze zabrali nam pielęgniarkę.
To oburzające. Już nie dajemy rady. Oni nie mają sumienia.
Pani Aleksandra cierpi na zanik wieloukładowy. Choruje od trzech lat. Nie wstaje z łóżka, nie porusza się. Nie powinna zostawać sama w domu. Do tej pory codziennie na kilka godzin przychodziła pielęgniarka. Jej fachowa pomoc była nieodzowna. Po utworzeniu oddziału medycyny paliatywnej państwo Będowscy zostali pozbawieni jej pomocy.
- Jest nam bardzo ciężko - mówi rozżalony
Będowski. - Mieszkam sam z żoną. Czasami musi być bez opieki w domu do godz. 14. Nie wiem, co robić.
- Domowa opieka długoterminowa jest niezbędna tym pacjentom - uważa Teresa Jóźwiak, szefowa Zakładu Opieki Długoterminowej w Puławach.
- Będę robiła wszystko, aby ją odbudować i zwiększyć jej zakres. Wielu pacjentów, którzy są na liście oczekujących, dostałoby tę opiekę, gdyby znalazły się pieniądze.
Pacjentów pozbawionych od nowego roku opieki domowej jest wielu. Opieka ta obejmuje m.in. podłączanie kroplówek, robienie zastrzyków, zmienianie opatrunków, odsysanie zalegającej wydzieliny i karmienie przez sondę. Takich zabiegów rodzina zazwyczaj nie jest w stanie sama wykonać. Opieką taką objęte są osoby przewlekle chore, po wypadkach, z Alzheimerem, po udarach, z porażeniem mózgowym. Żaden z pacjentów nie może się samodzielnie poruszać. Teraz jednak połowa obłożnie chorych została takiej pomocy pozbawiona. Wszystko dlatego, że od stycznia w Szpitalu Specjalistycznym w Puławach zaczął działać oddział medycyny paliatywnej.
- Zabrali aż połowę pielęgniarek z opieki długoterminowej - mówi Będowski. - A na oddziale
12 pielęgniarek obsługuje 12 pacjentów.
To nie jest sprawiedliwe.
- Nie jest tak, że pacjenci zostali całkiem bez opieki - zapewnia Zbigniew Orzeł, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Puławach. - Część z nich może skorzystać z pielęgniarstwa środowiskowego.
Ich rodziny powinny się tam zgłaszać. Część trafi
na nowo utworzony oddział.
Dodaje, że są plany, żeby wyłączyć opiekę długoterminową ze struktur szpitala. Wtedy pielęgniarki będą same na siebie zarabiać. I więcej pacjentów zostanie ponownie objętych domową opieką.
- Starałem się uzyskać 200 tys. zł na domową opiekę długoterminową, ale fundusz dał tylko
100 tys. zł - zapewnia dyr. Orzeł. - Ale teraz ktoś powinien naprawić tę szkodę. Pan Będowski powinien zwrócić się do NFZ z zażaleniem, że nie objąłem jego żony opieką długoterminową. Wtedy ja im odpiszę, że dali mi za mały kontrakt i będę się ubiegał o większy.
Fundusz odpiera zarzuty. - To władze szpitala powinny wiedzieć, jakie są potrzeby na ich terenie - twierdzi Elżbieta Lasota, rzecznik lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - My tylko sprawdzamy, czy środki są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Nie wnikamy w to, czy nie odbywa się to kosztem czegoś innego. Od tego jest dyrekcja. A jeśli brakuje im pieniędzy, to zgodnie z nową ustawą mogą przesunąć nawet 40 proc. z jednego oddziału do drugiego.