Po zabójstwie i rabunku spłacił długi. W jego samochodzie była krew ofiary. O winie Marka Z. świadczyły tylko poszlaki. Ale według Sądu Okręgowego w Lublinie były wystarczające, żeby go skazać. Marek Z. za zabójstwo Ryszarda B. dostał 25 lat więzienia.
– Po zabójstwie wyczyścił w samochodzie tapicerkę – wymienia Barbara du Chateau, rzecznik SO w Lublinie. – Świadkowie widzieli go z ofiarą w dniu, w którym doszło do zbrodni.
Marek Z. twierdził, że jest niewinny. Na pewno odwoła się od skazującego wyroku. Na przesłuchaniach przyznawał, że Ryszarda B. zna, ale o 21 listopada 2002 roku nawet się z nim nie widział.
Właśnie tamtego dnia Ryszard B., mieszkaniec Puław, był widziany po raz ostatni. Z domu wyszedł po południu. W „Azotach” miał pracować na trzecią zmianę, dopiero od 22. Nie było to jedyne zajęcie Ryszarda B. Od wielu lat zajmował się też handlem walutą. Tuż przed zniknięciem odwiedził swoje banki i pobrał z kont pieniądze. W sumie około 100 tys. zł.
Mijały godziny, a Ryszard B. nie dawał znaku życia. Żona dzwoniła pod numer jego komórki. Bezskutecznie. Kilkanaście minut po godz. 22 poszła na komisariat. Policja najpierw prowadziła poszukiwania zaginionego. Znajomi Ryszarda B. widzieli, jak 21 listopada po południu jechał z kimś srebrnym vanem. Machnął im nawet ręką na powitanie. Ktoś inny spotkał go na ulicy. Świadkowie zeznali, że rozmowę z Ryszardem B. przerwał im dzwonek telefonu komórkowego. B. powiedział swojemu telefonicznemu rozmówcy: „to ja do was za chwilę dojdę” i poszedł w kierunku ulicy Centralnej. Z billingów wynikało, że dzwonił do sklepu, którego współwłaścicielem jest Marek Z.
Zwłoki Ryszarda B. zostały odnaleziono dopiero w maju 2003 roku w lesie pod Puławami. Już nie było wątpliwości,
że padł ofiarą zabójstwa. Miał pogruchotaną głowę i trzy rany od noża. Puławska prokuratura miała już ekspertyzy krwi znalezionej w samochodzie Marka Z. Pobrano je z wycieraczek, które Marek Z. schował do bagażnika. Badanie DNA potwierdziło, że krew należała
do Ryszarda B. Krwi mogło być więcej, ale po zabójstwie wnętrze samochodu zostało dokładnie wyczyszczone.
Marka Z. obciążyły też pracownice jego sklepu. Pamiętały, że zaraz po 21 listopada miał podrapaną twarz. Z takimi dowodami puławska prokuratura najpierw doprowadziła do aresztowania Marka Z., a potem skierowała do sądu akt oskarżenia. Według niej przebieg wydarzeń był następujący.
Marek Z. popadł w długi. Wiedział, że Ryszard B. ma pieniądze. Zaproponował mu interes. Zaaranżował spotkanie. Pojechali w miejsce, gdzie nikt ich nie widział. W jakich okolicznościach doszło do zabójstwa – tego nie wiadomo. A Marek Z. wszystkiego się wypiera. Potwierdził tylko, że 21 listopada rozmawiał z Ryszardem B. Ale się nie umawiali na spotkanie. – Pytał go tylko o kurs dolara – tłumaczył się Marek Z. na przesłuchaniu w prokuratorze.