Dziury, wyboje, łata na łacie - tymi słowami najlepiej określić ulice Skłodowskiej i Wróblewskiego w Puławach.
Na remonty tych ulic czekają przede wszystkim kierowcy. Oni najbardziej odczuwają niedogodności. Na Skłodowskiej dochodzi dodatkowo problem parkujących wszędzie samochodów.
W fatalnym stanie są także chodniki. Tak jest np. w pobliżu skrzyżowania Skłodowskiej z Polną. - Kiedy zacznie się tam zbierać woda, przykryje dziurę i o złamanie nietrudno - denerwuje się pan Stanisław, który zadzwonił w tej sprawie do nas. Po naszej interwencji w Zarządzie Dróg Miejskich otrzymaliśmy zapowiedź naprawienia chodnika.
Ale obie ulice od wielu lat nie przechodziły większych remontów. Szansa pojawiła się, kiedy dwa miesiące temu starosta wraz z prezydentem ogłosili, że dogadali się w sprawie wspólnych remontów. Razem mieli sfinansować przebudowę ul. Skłodowskiej i Wróblewskiego, a na skrzyżowaniu tej ostatniej z Kusocińskiego miało powstać rondo. - To porozumienie korzystne dla wszystkich mieszkańców - mówił wtedy Sławomir Kamiński, starosta puławski.
Obie ulice formalnie należą do starostwa, ale prezydent zapowiedział, że dorzuci połowę kwoty potrzebnej do remontów. Urzędnicy mieli składać wspólne wnioski o dofinansowanie ze środków unijnych. Teraz okazało się jednak, że wniosek może być złożony wyłącznie przez jeden podmiot.
Z tego powodu starosta chce przekazać obie ulice w zarządzanie miastu. - Dzięki temu inwestycja nie przepadnie w gąszczu innych wniosków. Ale w dalszym ciągu deklarujemy przekazanie połowy pieniędzy - zapowiada Kamiński.
Jednak prezydent sceptycznie podchodzi do tematu. - Moim zdaniem, to uciekanie od pracy, która jest potrzebna mieszkańcom - komentuje Janusz Grobel, prezydent Puław.
- Zależy nam na tych remontach, bo ludzi nie interesuje, do kogo należy chodnik czy droga. Przewracają się, a potem my zbieramy za to cięgi - mówi radny Jan Wawer, przewodniczący komisji planowania przestrzennego w Radzie Miasta.