Chuliganerka w kominiarkach ma całkowicie zniknąć ze stadionu przy Al. Zygmuntowskich - zapewnia nowy prezes klubu Tomasz Chmura.
Jak to zmienić? A choćby przenieść sektor kibiców gości w najmniej kolizyjne miejsce, czyli w okolice klubowego tarasu. Dodatkowo, podzielić pozostałe sektory, tak, aby uniemożliwić kibicom swobodne przemieszczanie się.
Motor chce powołać własną agencję ochrony, w sile 50 osób, które będą czuwać nad bezpieczeństwem podczas imprez masowych. Klub zamierza również koncensjonować kibiców zrzeszonych w stowarzyszeniu i zacieśnić współpracę z policją. W rozpoznawaniu i eliminowaniu osób szczególnie niebezpiecznych ma dopomóc system kart czipowych. Władze szacują, że wprowadzenie elektronicznej identyfikacji będzie kosztować 22 tysiące złotych.
Walka z chuliganerią to pierwszy krok z marszobiegu pod tytułem "stawiamy Motor na koła”. - Negatywny obraz klubu rzutuje na rozmowy ze sponsorami. Motor chce pozyskiwać środki z kontraktów reklamowych, dlatego na jego honorze nie może być plamy - mówił między innymi prezes Chmura.
Pieniądze mają popłynąć do klubu również dzięki działalności internetowej oraz współdziałaniu z operatorami sieci komórkowych, przy tworzeniu specjalnego serwisu sms. W Motorze liczą również, że uda im się wprowadzić na rynek oficjalną klubową konfekcję, ale najpierw, oczywiście, należy zastrzec... własne logo.
Nikomu chyba nie trzeba przypominać, że w każdym normalnie funkcjonującym klubie to istotne źródło dochodu. W Motorze rynek gadżetów w stu procentach opanowali kibice.
Roboty jest co niemiara. Na razie urealniono wartość drużyny. - Teraz wynosi ona milion osiemset tysięcy złotych, a nie jak wcześniej sto dwadzieścia tysięcy.
Wyliczyliśmy ją na podstawie kwoty odstępnego zawartej w kontraktach piłkarzy. Umowy będą teraz dwu-trzyletnie, a nie roczne. Wykonaliśmy dopiero 2 procent tego, co jeszcze jest do zrobienia - dodał Chmura.
Paweł Grzegorczyk