Równie ważną informacją jest jednak pozostawienie na stanowisku szkoleniowca Ryszarda Kuźmy.
Działacze debatowali nad zmianami w klubie od godziny 18.30. Najpierw zajęli się sprawami statutowymi, aby klub znad Bystrzycy mógł prowadzić działalność gospodarczą, dzięki czemu znacznie ułatwiona będzie współpraca z potencjalnymi sponsorami. Ten cel udało się osiągnąć.
W wyniku tych decyzji oraz aktualnego stanu prawnego z członkostwa w zarządzie zrezygnować musieli jednak: Edward Lewczuk, który po odejściu Waldemara Paszkiewicza zasiadał przez pewien czas w fotelu prezesa Motoru oraz Andrzej Skubis. Dwa wolne miejsca zajęli: były piłkarz Motoru, a ostatnio trener Łady Biłgoraj Marek Sadowski i obecny dyrektor Motoru Grzegorz Szkutnik.
Sadowski do zarządu wszedł jednak dopiero po dogrywce, w której zmierzył się z Romanem Gawrołą. Rezygnację złożył również Waldemar Świder, jednak nie została ona przyjęta. Obecnie w skład zarządu wchodzą więc: Tomasz Chmura (nowy prezes klubu), Kazimierz Jeżyna, Świder, Szkutnik i Sadowski.
Ostatnim etapem zebrania była rozmowa nowych sterników klubu z trenerem Kuźmą. - Nowy zarząd wypracował wspólne stanowisko i w efekcie zaufaliśmy dotychczasowemu szkoleniowcowi. Liczymy, że sytuacja zespołu szybko się poprawi - mówi prezes Chmura.
Walne zebranie było jedynie początkiem wielu zmian, które mają zajść w Motorze. Trwają prace nad utworzeniem spółki, a także powołaniem klubowej grupy ochrony, pilnującej bezpieczeństwa podczas spotkań. Ponadto pełną parą ruszyły poszukiwania nowych sponsorów. W planach jest również wprowadzenie systemu chipowego oraz zmiana lokalizacji sektora przeznaczonego dla kibiców drużyn przyjezdnych.
Wreszcie coś powinno się również "ruszyć” w kwestii boisk. Drużyna z Lublina już wkrótce powinna mieć do dyspozycji sześć boisk, licząc z "obiektem” przy ul. Kresowej. Większe korzyści ma też przynosić drugi zespół Motoru, który obecnie występuje w klasie okręgowej. Motor II ma być bezpośrednim zapleczem pierwszej ekipy, a trafiać mają tam najbardziej utalentowani piłkarze z naszego regionu.
Nie ma, co ukrywać, że powyższe plany są bardzo ambitne i na papierze wyglądają bardzo dobrze. Wszyscy, którym los lubelskiego klubu leży na sercu uwierzą w nie jednak dopiero, kiedy zobaczą je na własne oczy i poczują na własnej skórze.