(MACIEJ KACZANOWSKI)
Koszykarze Wikany-Startu Lublin kolejny już raz polegli na wyjeździe. Tym razem za mocny okazał się AZS Kutno, który zwyciężył 89:59.
Można było się spodziewać, że o przełamanie złej passy będzie w Kutnie bardzo ciężko. Akademicy są wiceliderem rozgrywek, a we własnej hali przegrali tylko ze Śląskiem Wrocław. Mało osób jednak przypuszczało, że "czerwono-czarni” zostaną tak zdemolowani przez rywali.
– To co graliśmy w drugiej połowie, to była żenada. Stanęliśmy w miejscu, a gra indywidualna zaczęła brać górę nad zespołowością. Nie możemy się tak prezentować– przyznał Marcel Wilczek, który zaliczył pierwszy w barwach Wikany-Startu mecz bez double-double.
Początek zawodów nie wskazywał na tak koszmarny dla lublinian finał. Wprawdzie po czterech minutach gospodarze prowadzili 11:3, ale dobra gra Marcela Wilczka i Tomasza Celeja pozwoliły zmniejszyć straty nawet do dwóch "oczek”.
W 14 min, po celnej trójce Sebastiana Szymańskiego, goście wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Do końca tej części spotkania wynik oscylował w granicach remisu. Na przerwę z minimalną przewagą schodzili zawodnicy z Kutna, bo równo z syreną trafił Grzegorz Małecki.
W drugiej połowie gra Wikany-Startu wyglądała już zupełnie inaczej, a losy meczu rozstrzygnął fragment między 25, a 30 minutą, kiedy przyjezdni stracili 12 punktów z rzędu. – Nie potrafię wytłumaczyć tego co się stało z nami w tym okresie – przyznał smutny Marcel Wilczek.
AZS Kutno - Wikana-Start Lublin 89:59 (25:18, 12:18, 21:11, 31:12)
AZS: Dłuski 17, Jakóbczyk 17 (3x3), Mazur 13 (2x3), Bręk 12 (1x3), Glabas 11 (1x3), Szwed 7, Kwiatkowski 6, Małecki 4, Trepka 2, Ruch.
Wikana-Start: M. Wilczek 19 (1x3), Kowalski 12 (2x3), Celej 10, Ł. Wilczek 6 (1x3), Łuszczewski 5, Szymański 3 (1x3), Sikora 2, Czujkowski 2, Ciechociński, Marciniak.
Sędziowali: Żmuda, Bieńkowski i Dolski. Widzów: 500.