Sobotni mecz Olimpu-Startu Lublin z GKS Tychy (początek o godz. 19) tylko teoretycznie nie ma już żadnego znaczenia. "Czerwono-czarni” zajmują dwunaste miejsce i nie mają szans na zmianę tej pozycji.
– Zdecydowanie bardziej wolimy opcję z Astorią. To drużyna zbliżona do nas pod względem warunków fizycznych. Poza tym z bydgoszczanami w tym sezonie dwukrotnie zwyciężyliśmy – wyjaśnia Dominik Derwisz.
"Czerwono-czarni” w sobotę będą musieli radzić sobie bez Pawła Kowalskiego, który w spotkaniu z MKS Dąbrowa Górnicza po raz trzeci został ukarany przewinieniem technicznym. Przypomnijmy, że popularny "Kowal” rzucił piłką w leżącego rywala. – To było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie.
Każdy zawodnik wie, ile ma przewinień technicznych, dlatego nie umiem zrozumieć postępowania Pawła. Mamy wąską kadrę, a strata tak ważnego zawodnika jest dużym osłabieniem – dodał szkoleniowiec.
Do tej pory w większości spotkań pierwszej ligi szkoleniowiec "czerwono-czarnych” korzystał z ośmiu graczy. Przymusowa pauza Kowalskiego ograniczy rotację do siedmiu zawodników. To spory problem, zwłaszcza, że lublinianie w środę grali ciężki mecz w Dąbrowie Górniczej, gdzie przegrali dopiero po dogrywce.
Lekarstwem na te problemy może być Michał Zalewski. Jednak 25-letni skrzydłowy w tym sezonie znajduje się w bardzo przeciętnej dyspozycji. – Niewykluczone, że skorzystam z niego. Ostatni raz dałem szansę Michałowi w Szczecinie i był nieco zagubiony na boisku – tłumaczy Derwisz.