Najbardziej waleczny zespół tegorocznych mistrzostw Europy zagra o prawo występu w finale z Niemcami.
Wszystkie piłkarskie atuty są po stronie Niemców, którzy prezentują cechy do jakich przyzwyczaili kibiców od lat: doskonałe przygotowanie fizyczne, perfekcyjne realizowanie założeń taktycznych i skuteczność. Bundesmanschaft jest drużyną turniejową, która rozkręca się z meczu na mecz. Wpadka z Chorwacją to już przeszłość, o czym boleśnie przekonała się Portugalia.
Doskonałą formę zaprezentowali Michael Ballack i Bastian Schweinsteiger, a po kontuzji do składu powróci defensywny pomocnik Torsten Frings. Zespół niemiecki startuje w ME po raz jedenasty, z czego trzykrotnie zdobywał tytuł. Natomiast dla Turków dzisiejszy półfinał to największy sukces w tej imprezie - cztery lata temu dotarli do ćwierćfinału.
Przed ekipą Fatiha Terima jednak wszyscy mają respekt. - Oni są nieobliczalni. Znam mentalność tego narodu i wiem, że jak raz im wyjdzie, to łapią wiatr w żagle i bardzo trudno ich zatrzymać, dlatego czeka nas walka do samego końca - powiedział Joachim Loew, trener reprezentacji Niemiec.
Również menedżer zespołu Oliver Bierhoff ostrzega, że najpierw trzeba pokonać Turków, a dopiero potem myśleć o finale. - Jak słyszę, że ktoś już teraz mówi o Wiedniu, próbuję go hamować przed optymistycznym nastawieniem. Czeka nas bardzo trudny mecz - podkreślił. Przed półfinałowym rywalem swoich kolegów ostrzega także kapitan ekipy Ballack. - Trudno ich ocenić, gdyż jako zespół mają wiele twarzy. Ich siła polega na nieuporządkowanym stylu gry i zaskoczeniu - dodał.
Reprezentacja Turcji podbiła serca kibiców niespotykaną wręcz walecznością. W trzech spotkaniach zdobywała w ostatnich minutach gry gole, które decydowały o końcowym zwycięstwie - ze Szwajcarią w 92. (2:1), z Czechami w 89. (3:2) i z Chorwacją w 122. (1:1, karne 3:1). - Uwierzyliśmy w to, że nawet z nierealnego można zrobić możliwe. Do wszystkich czterech dotychczas rozegranych spotkań przystępowaliśmy w roli drużyny do bicia, a pokazaliśmy, że w piłkę należy grać do samego końca - oznajmił napastnik Semih Senturk.
Plany tureckiego selekcjonera mogą pokrzyżować kłopoty kadrowe. Do dyspozycji jest tylko czternastu piłkarzy. Czterech będzie musiało odpoczywać za żółte i czerwone kartki, pięciu innych jest kontuzjowanych. Czerwona kartka eliminuje z gry bramkarza Volkana, żółte - Toncaya, Emre Asika i Ardę. Na liście kontuzjowanych są - kapitan drużyny i strzelec decydujących bramek w meczu z Czechami Nihat Kahveci, Emre Gungor, Emre Belozoglu, Servet i Tumer. W tej sytuacji selekcjoner pół żartem, pół serio stwierdził, że na pozycji stopera wystawi... trzeciego bramkarza, Tolgę. - Mówi się, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale zawsze należy dobierać go do przeciwnika. Nie wiem, czy nie czas zaatakować trzema napastnikami - zaskoczył wszystkich 48-letni trener zespołu znad Bosforu.