Najpierw, za kadencji Wojciecha Stawowego, były trzy porażki. Potem, już pod wodzą Tadeusza Łapy, trzy remisy, w tym dwa na wyjazdach – w Katowicach i Bielsku-Białej. Czy w niedzielę, detronizując Flotę Świnoujście, Górnik zapoczątkował trzecią serię, w końcu zwycięską?
Dlatego podopiecznym Petra Nemeca niewiele brakowało, aby doprowadzić do wyrównania. W przerwie szkoleniowiec łęcznian zdecydował się na dwie zmiany, aby wzmocnić pod względem defensywnym środek pola, gdzie duże zagrożenie stanowił Grzegorz Skwara. – Widocznie Górnik chciał za wszelką cenę utrzymać jednobramkowe prowadzenie – mówi pomocnik Floty.
– W pierwszej połowie gospodarze prezentowali się lepiej, a w drugiej już my. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę i patrząc na sytuacje, powinien być remis. Jednak to Krzysztof Kazimierczak idealnie dośrodkował, a Wallace Benevente idealnie uderzył głową. Chociaż wiedzieliśmy, że Brazylijczyk potrafi dobrze grać w powietrzu.
Ale nie tylko Benevente zasłużył na słowa pochwały. Po raz pierwszy, po powrocie do Łęcznej, całe spotkanie rozegrał Grzegorz Bronowicki. I to po jego podaniu Prejuce Nakoulma mógł postawić kropkę nad "i”. – Wytrzymałem 90 minut, ale w końcówce nogi miałem już trochę "ciężkie” – przyznaje starszy z braci.
– Wiem, że stać mnie na więcej i czas działa na moją korzyść, zespołu również. Z każdym tygodniem powinno być coraz lepiej. Myślę, że pierwsze zwycięstwo doda drużynie pewności siebie. A to bardzo nam się przyda, bo w tej lidze, która jest nieobliczalna, z każdym można wygrać. Tutaj rzadko gra się pięknie, a futbol musi być przede wszystkim skuteczny.