ROZMOWA z Łukaszem Zwolińskim, napastnikiem Górnika Łęczna
– Na pewno, bo mogłem dołożyć jeszcze jednego gola. Niestety piłka niefortunnie odbiła mi się od stopy. Ale najważniejsze jest zwycięstwo, wygraliśmy 3:0, nie straciliśmy bramki i to cieszy. Teraz jedziemy do Miedzi Legnica po kolejną wygraną.
• Lepiej mówić o wyniku niż o stylu grania, bo byłoby o co się czepiać.
– Wiedzieliśmy, że GKS Katowice to nie będzie łatwy przeciwnik, który spróbuje narzucić nam swój styl gry. Na szczęście szybko udało nam się strzelić bramkę. Później GKS miał częściej piłkę, ale rywale klepali ją na swojej połowie i w niczym im to nie pomagało. Czerwona kartka całkowicie zmieniła obraz gry, to my zaczęliśmy przeważać i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Mogliśmy wygrać nawet wyżej, jednak liczą się przede wszystkim punkty.
• Tej przewagi, o której pan mówi, długo nie było widać.
– Nam na pewno grało się dużo łatwiej.
• Czerwona kartka była istotna dla losów mecz, choć mocno kontrowersyjna.
– Gdyby nie stracie z bramkarzem, to wydaje mi się, że Sebastian strzeliłby gola. Bramkarz szedł ostro, trzymał wysoko nogę i gdyby nie faul, to byłaby bramka.
• Przed wami prawdziwe sprawdziany, mecze z Miedzią Legnica, GKS Bełchatów i Arką Gdynia. To będzie weryfikacja umiejętności i możliwości Górnika.
– Moim zdaniem do każdego przeciwnika trzeba podchodzić z szacunkiem, każdy mecz w pierwszej lidze jest trudny i istotny. My na pewno będziemy walczyć o pełną pulę.
• Bełchatów to faworyt, a Arka i Miedź też mają wysokie aspiracje.
– A dlaczego Górnik Łęczna ma nie być faworytem?! Na pewno nie będziemy odpuszczać. Co prawda wygraliśmy trzy mecze, podciągnęliśmy się w tabeli, ale lód na głowę. Trener i starsi zawodnicy na pewno nam w tym pomogą. Nawet po drugim golu podszedł do mnie Tomek Nowak i powiedział, abym się nie gorączkował tylko grał spokojnie. Zawsze takie podpowiedzi biorę sobie do serca.
• Czy Górnik Łęczna nadal powinien szukać napastnika, czy te cztery gole są odpowiedzią, ze już nie?
- Mam nadzieję, że już skończył szukanie napastnika.