- Z Niemcami będzie ciężko. To faworyci turnieju. Ale nie są nadludźmi - mówi powołany w ostatniej chwili Łukasz Piszczek.
- Jesteś największym szczęściarzem w Polskiej kadrze?
- Nie chciałbym, żeby to tak wyglądało, że korzystam z nieszczęścia kolegi. Ale tak to już jest w sporcie. Kuba Błaszczykowski podjął męską decyzję, a ja nie mogłem odmówić trenerowi.
- Ponoć byłeś wtedy w drodze na wakacje?
- W Atenach miałem właśnie przesiadkę na samolot, bo leciałem na wczasy na Rodos. Gdy odebrałem telefon i usłyszałem tę wiadomość, o mało się nie przewróciłem z wrażenia.
- Jak przyjęli cię koledzy?
- Normalnie.
- Po tak późnym przyjeździe na grę w meczu z Niemcami nie masz chyba co liczyć?
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- Dwa lata temu w ostatniej chwili do mundialowej kadry trafił Bartosz Bosacki i był strzelcem jedynych goli. Chciałbyś, żeby historia się powtórzyła?
- Oczywiście chciałbym strzelić dwie bramki, ale dobrze by było skończyć turniej lepiej niż zrobiła to kadra Janasa w Niemczech.
- Jak będzie w niedzielę?
- Ciężko. Niemcy to jeden z faworytów turnieju. W Bundeslidze miałem okazję grać przeciwko wielu kadrowiczom Loewa i to są znakomici piłkarze. Ale nie są to nadludzie.
Rozmawiał Waldemar Mazgaj, Bad Waltersdorf, Nowiny.24