ROZMOWA Z Małgorzatą Majerek, szczypiornistką SPR Lublin
– Zawiodły dwa elementy – gra w defensywie oraz skuteczność rzutowa. Straciłyśmy aż 35 bramek, co świadczy o tym, że broniłyśmy bardzo słabo. Ciężko jest wygrać mecz, jeżeli daje się rywalkom oddać tyle celnych rzutów. Poza tym, dobra obrona pozwala wyprowadzić kontrataki. SPR w środę w ogóle nie grał szybkim atakiem.
• W mojej opinii nie wytrzymałyście tego meczu nerwowo. Pani oraz Kristina Repelewska dostałyście kary za dyskusje z sędziami.
– Te kary były zupełnie niepotrzebne. Jesteśmy doświadczonymi zawodniczkami i powinnyśmy bardziej panować nad nerwami.
• Szczególnie bolesne było upomnienie dla Repelewskiej. Przez nią w końcówce musiałyście grać w podwójnym osłabieniu.
– Teraz można gdybać nad tym, ale mecz trwa przecież 60 minut. Nie powinniśmy zostawiać sobie odrabiania strat na ostatnią chwilę. Przegrałyśmy i teraz musimy szybko wyciągnąć wnioski.
• Jakie są najważniejsze przemyślenia?
– Zbyt delikatnie gramy w obronie. Piłka ręczna robi się coraz bardziej brutalna, a sędziowie często puszczają zagrania na pograniczu faulu. Nie podoba mi się to, ale musimy zaakceptować ten fakt i przestawić się na podobny styl.
• Coraz bardziej widać jak wąska jest kadra SPR. W Gdyni w końcówce zabrakło wam sił.
– Ale na to nie mamy wpływu. Przez cały sezon gramy ósemką zawodniczek i to musi w końcu znaleźć odbicie w wynikach. Chciałam jednak uspokoić kibiców. Jeszcze nie przegrałyśmy żadnego trofeum. Najważniejszym momentem sezonu będzie faza play-off.
• Przystąpicie do niej z pierwszego miejsca?
– Nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Spaść z fotela lidera mogłybyśmy tylko w wypadku przegrania jeszcze dwóch spotkań.
• W styczniu zmierzyłyście się zarówno z Zagłębiem, jak i z Vistalem. Który z tych zespołów jest silniejszy?
– To zależy od dyspozycji dnia. Zagłębie ma bardzo silną defensywę, a atutem Vistalu jest długa ławka rezerwowych. Tam na każdej pozycji rywalizują po dwie zawodniczki.