Wisła Płock po niepowodzeniach w Lidze Mistrzów wzięła rewanż na podopiecznych trenera Piotra Dropka. Nie wiele pomógł powracający na parkiet Grzegorz Mazur.
Mimo oczywistej różnicy potencjałów obu drużyn serca puławskich kibiców rosły. Przez pierwszy kwadrans ich ulubieńcy toczyli wyrównane spotkanie z Wisłą.
Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z łatwym do przewidzenia scenariuszem faworyzowani płocczanie szybko wyszli na prowadzenie (w 5 min po bramce Matysika goście prowadzili 1:3), jednak gospodarze nie zamierzali łatwo rezygnować. Do wyrównania doprowadził Remigiusz Lasoń, a w 11 min, po dwóch trafieniach z rzędu Wojciecha Zydronia Azoty objęły prowadzenie 6:4. W trzech kolejnych akcjach nie udało się odskoczyć.
Niestety po kwadransie gry nadzieje na sprawienie niespodzianki rozwiały się. Gospodarze nie mięli koncepcji jak rozmontować defensywę Wisły. Goście zdobyli osiem goli z rzędu, a Azoty na kolejne trafienie czekały aż... 14 minut. Tak duża zaliczka, przy nieprawdopodobnej nieskuteczności gospodarzy, pozwoliła gościom na spokojną grę. Pierwsza połowa skończyła się rezultatem 8:15.
Obraz gry nie zmienił się po zmianie stron. Wszystkie atutu trzymali w swoich rękach podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka, i ze spokojem kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń.
W 39 min, po trafieniu Zydronia i dwóch golach Buchwalda Azoty zniwelowały straty do pięciu bramek. Cóż z tego, skoro płocczanie znów przyspieszyli i w 50 min prowadzili różnicą ośmiu trafień. W 60 min licznik płocczan zatrzymał się na 30 zdobytych bramkach.
Azoty Puławy - Wisła Płock 20:30 (8:15)
Azoty: Długosz - Witkowski, Afanasjew 1, Buchwald 6, Zydroń 6, Płaczkowski, Grzelak, Zajdler, Łukaszow, Kurowski 1, Lasoń 6, Mazur, Szyba.
Wisła: Seier, Wichary - Kwiatkowski, Nat 1, Paluch 6, Niedzielski, Wuszter 4, Pronin 2, Rumniak 2, Twardo 5, Zołoteńko 2, Kuptel, Matysik 7, Malesa 1.
Sędziowali: Grzegorz Budziosz (Wolica) i Tomasz Olesiński (Kielce). Widzów: