Przed Azotami w najbliższą sobotę ważny mecz. Rywalem puławian będzie Piotrkowianin Piotrków Trybunalski, prowadzony przez byłego szkoleniowca Piotr Dropka.
Po serii trzech porażek w puławskim klubie sytuacja zrobiła się napięta. Tym bardziej, że do końca pierwszej rundy pozostały już tylko trzy kolejki. A w nich Azoty czekają wyłącznie ciężkie mecze – z Piotrkowianinem i Wisłą Płock u siebie oraz z Travelandem w Olszynie.
Dotychczasowe wyniki i tylko siedem punktów na koncie nie mogą zadowalać klubowych działaczy. I choć nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska zarządu, to jednak zespół może spodziewać się sankcji...
– Słyszeliśmy już o obcięciu o trzydzieści procent poborów za październik– mówią piłkarze.
– Najgorsze jest jednak to, że do tej pory nie było żadnego spotkania z nami. W dodatku docierają do nas wiadomości, że za ewentualną porażkę z Piotrkowianinem mają zostać zmniejszone aż połowę pensje już za listopad. – Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć tym informacjom – mówi prezes klubu Jerzy Witaszek.
– Na pewno październikowe wyniki nas nie zadowoliły i zawodnicy o tym wiedzą. Wielkość cięć zapadnie na posiedzeniu zarządu, które odbędzie się jeszcze przed meczem z Piotrkowem. Zespół zdaje sobie sprawę z rangi tego spotkania i wie, że trzeba walczyć o zwycięstwo.
Dwa kolejne mecze mogą zakończyć się bez zdobyczy punktowej, a wtedy możemy nawet mieć problemy z wejściem do ósemki. To byłaby już katastrofa, ponieważ zawiedlibyśmy oczekiwania sponsora.
Murem za swoimi zawodnikami stoi Marek Motyczyński. – Jestem przeciwny takim formom motywowania – tłumaczy szkoleniowiec Azotów.
– Nie tędy droga, o czym mówiłem już zarządowi. Nie zauważyłem, aby zespół nie walczył, wychodził na boisko z zamiarem nieuczciwej postawy, na przykład gry przeciwko mnie. Piłkarze starali się, ale przeszkadzały nam kontuzje. I nawet, gdyby zaproponować podwójną premię za zwycięstwo, to i tak wyszłyby z tego nici.
Taki przypadek miałem już we Francji. Wszyscy czujemy presję i napięcie przed sobotnim spotkaniem. Sam zdaję sobie sprawę, że porażka może pozbawić mnie pracy w Puławach. Zrobimy jednak wszystko, żeby tak się nie stało.