Szczypiorniści Azotów Puławy zmierzą się w środę o godzinie 17 z MMTS Kwidzyn. Mecz będzie rozegrany awansem, ponieważ w najbliższy weekend hali MOSiR będzie zajęta. Gospodarze liczą na zwycięstwo, tym bardziej, że zamierzają zrehabilitować się za ostatnią porażkę we Wrocławiu.
Zydroń w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław naderwał mięsień dwugłowy i w poniedziałek przeszedł specjalistyczne badanie. Kurowski z kolei ma problemy ze ścięgnem Achillesa i w tym tygodniu korzystał z rehabilitacji. Zawodnik ćwiczył z drużyną jedynie warianty gry w obronie. Puławski szkoleniowiec na pewno nie będzie ryzykował zdrowia obu graczy.
– Przedobrzymy i wypadną nam ze składu na miesiąc albo dłużej. Decyzje o grze podejmiemy w ostatniej chwili, może nawet tuż przed spotkaniem – tłumaczy Marek Motyczyński.
– Jeśli obu zabraknie, znacznie osłabi to nasze możliwości. Mimo wszystko będziemy walczyć o zwycięstwo. Grzegorza Gowina, który do nas niedawno dołączył z każdym treningiem coraz lepiej poznaje nasze zagrywki.
O wygraną z MMTS puławianom nie będzie łatwo. Goście, prowadzeni przez doświadczonego trenera Zbigniewa Markuszewskiego, to brązowy medalista ubiegłorocznych rozgrywek.
W sześciu spotkaniach obecnego sezonu wywalczyli osiem punktów, wygrywając w Piotrkowie Trybunalskim, a także z Travelandem Olsztyn, Nielbą Wągrowiec i AZS Gdańsk.
Strata punktów przydarzyła się kwidzynianom tylko w Płocku i Kielcach. Rywale Azotów wybrali się na Lubelszczyznę już we wtorek. W składzie zabrakło jedynie kontuzjowanego Michała Waszkiewicza.
– Oba zespoły mierzą w tym sezonie w miejsca medalowe – twierdzi Markuszewski.
– Choć patrząc na potencjał szanse obu ekip trzeba ocenić po równo, to nie będę ukrywał, że zależy nam na zdobyczy. Może to zabrzmi zbyt butnie, ale wyjazd z Puław bez punktów będzie dla nas przykrą niespodzianką.