Szczypiornistki SPR Lublin w półfinale mistrzostw Polski zmierzą się z Vistalem Łączpol Gdynia. Gra będzie toczyła się do trzech zwycięstw, a pierwsze starcia zostaną rozegrane 14 i 15 kwietnia w Gdyni.
- Nie będziemy niczego zmieniać w przygotowaniach. Jedynym wyjątkiem jest to, że cykl treningowy rozpoczynamy od wtorku. W wielkanocny poniedziałek zespół miał wolne.
• Mobilizacja na treningach będzie chyba jednak dużo wyższa niż przed zwykłym, ligowym meczem?
- Naturalnie. Faza play-off zawsze wyzwala olbrzymie emocje, zwłaszcza, że jesteśmy już w półfinale. Musimy zapomnieć o finale Pucharu Polski, w którym wysoko pokonałyśmy Vistal Łączpol Gdynia.
• Nie wierzę, że jesteście w stanie wyrzucić z głów ten fakt.
- Postaramy się to zrobić. Ten triumf sprawił, że zyskałyśmy nad naszymi rywalkami psychologiczną przewagę.
• Z lepszej pozycji do półfinału przystąpią jednak gdynianki, które będą miały przewagę własnego parkietu...
- I publiczności. Podczas Pucharu Polski wszyscy widzieliśmy, jak wiele może zdziałać dobry doping. To właśnie dzięki fantastycznej publiczności dziewczyny odnajdywały w sobie dodatkowe pokłady energii.
• Co nowego dowiedziałyście się o grze Vistalu po meczu pucharowym?
- Przede wszystkim, nie mamy już w sobie takiej bojaźni, jak wcześniej. Okazało się, że Vistal nie jest taki straszny, jak się wydawało. Grając twardo w obronie i konsekwentnie w ataku jesteśmy w stanie pokonać podopieczne Thomasa Orneborga.