Miłą niespodziankę sprawili sobie i kibicom siatkarze świdnickiej Avii.
To miało być święto dla popularnego "Jaroszka”, który od kilku dni jest szczęśliwym ojcem małej Igi. Drużyna trenera Sławomira Czarneckiego nie była faworytem tego meczu, a jednak zeszła z parkietu jako zwycięzca. Kibice obawiali się wyprawy na Dolny Śląsk, po niezbyt imponującej wygranej w Spale. Do tego jeszcze w lepszej sytuacji byli wrocławianie, którzy na Avię szykowali się po triumfalnym (zwycięstwo 3:2) powrocie z Poznania.
Od początku spotkania to świdniczanie lepiej serwowali. - Odrzuciliśmy rywala od siatki - mówi szczęśliwy Marcin Jarosz. - W tej hali trudno się serwuje. Raz nawet zahaczyłem piłką o znajdujące się za polem zagrywki filary. Ojciec nie był zbytnio zadowolony z naszej wygranej, ale taki jest sport. Dzwonił jednak po spotkaniu z gratulacjami dla mnie i zespołu. Potwierdziło się, że z mocniejszymi przeciwnikami gramy zdecydowanie lepiej niż ze słabszymi. Problem tkwi gdzieś w naszych głowach i sami musimy sobie z nim poradzić.
W całym spotkanie świdniczanie zagrali osiem asów serwisowych. Po dwa punkty w taki sposób zdobywali Wojciech Pawłowski, Marcin Jarosz, Jakub Guz. Ten pierwszy był momentami nie do zatrzymania przez blok gospodarzy. W pierwszej partii świdniczanie wygrywali już 16:13 i dzięki serwisowi i atakom zdobyli sześć punktów pod rząd. Kluczowy okazał się drugi set. Zespoły poszły na ostrą wymianę ataków, w wyniku której goście przegrywali już 21:23. Kolejne cztery punkty zdobywała już Avia po silnej zagrywce i dobrych atakach. - "Dzień konia” miał Wojtek Pawłowski, który brylował w zagrywce i ataku - cieszy się trener Czarnecki. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, możemy tylko żałować strat punktowych w spotkaniach ze słabszymi w naszej lidze.
Gwardia Wrocław - Avia Świdnik 1:3 (16:25, 23:25, 25:14, 23:25)
Gwardia: Olejniczak, Wilk, Karpiński, Dutkiewicz, Krupnik, Terlecki, Drzyzga (libero) oraz Marciniak, Jarząbski, Chadała.
Avia: Gorzkiewicz, Jarosz, Pawłowski, Komorowski, Węgrzyn, Guz, Kowalski (libero) oraz Żurek, Bogusz, Górski, Szumielewicz.
Sędziowali: Andrzej Kobienia (Opole), Sebastian Ogermann (Kędzierzyn-Koźle). Widzów: 400.