Tomasovia Tomaszów Lubelski musi jeszcze poczekać na pierwszą wygraną w sezonie 2009/2010. Siatkarki Stanisława Kaniewskiego w sobotę, w ramach trzeciej serii gier, nie sprostały Karpatom Krosno (1:3). Kolejna szansa na premierową wygraną już w środę, kiedy przeciwnikiem będzie Siarka Tarnobrzeg.
Wygraliśmy po zaciętej walce 26:24, ale w kolejnych partiach to gospodynie rządziły już na parkiecie. Nastroje po tej trzeciej z rzędu porażce nie są najlepsze, ale nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć dalej. Nadal wierzę w ten zespół, gdyby nie problemy kadrowe, nasza sytuacja wyglądałaby zdecydowanie lepiej.
Nie wiem jednak czy będę miał szansę dalej prowadzić ten zespół. Niby nic nie słyszałem jeszcze o moim zwolnieniu, ale nie wiem, co o kiepskim początku sezonu myślą działacze– przekonuje Kaniewski.
Tomasovia ma jednak powody do narzekań. Nie dość, że na początek sezonu dostała praktycznie samych mocnych rywali to dodatkowo z następnych pięciu spotkań ligowych aż cztery rozegra na wyjeździe.
Zanosi się też na to, że Paula Słonecka wróci do gry dopiero na sobotnią serię gier. W środę, w starciu z niepokonaną Siarką, tomaszowianki będą musiały radzić sobie bez niej. Mamy jednak także dobre informacje dla kibiców Tomasovii. Niewykluczone, że wreszcie po długich i burzliwych negocjacjach do klubu wróci Magdalena Bojko.
– Magda musi jeszcze pozałatwiać swoje sprawy na uczelni i na razie ewentualnemu powrotowi do drużyny nie mówi nie, a to już rokuje całkiem nieźle – dodaje szkoleniowiec ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.
Karpaty Krosno – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:1 (24:26, 25:18, 25:20, 25:11)
Toamsovia: Jabłońska, Sikora, Gęśla, Styrkowiec, Głaz, Gozdek, Domańska (libero) oraz Romaszko, Czerniawska.
Mecz prawdy w listopadzie
Najpierw w piątkowy wieczór Szóstka po raz trzeci rzędu nie straciła ani jednego seta i w pośpiechu wyjeżdżała z Elbląga z trzema punktami, po gładkiej wygranej nad tamtejszym Orłem.
Na trudniejszą przeprawę zanosiło się w sobotę, bo Nike Ostrołęka to również kandydat do czołowych lokat. I rzeczywiście potwierdziło się, że gospodynie mogą być groźne, bo rozstrzygnęły na swoją korzyść pierwszego seta w stosunku 25:23.
Kolejne partie to już jednak popis zespołu z Biłgoraja. Druga część spotkania była jeszcze w miarę wyrównana i przyjezdne wygrały 25:20. W kolejnych odsłonach nie było już żadnych wątpliwości kto jest lepszy i wybitnie pokazała to tablica wyników. Nike zdobyło najpierw tylko 10 punktów, a w trzecim secie 13.
– Walka tak naprawdę była jedynie w pierwszym secie sobotniego spotkania. Zresztą przegraliśmy tą partię na własne życzenie, bo sprezentowaliśmy rywalkom dwa punkty w końcówce. Potem mieliśmy już wszystko pod kontrolą. Piątkowy mecz natomiast przebiegł gładko w pierwszej części, którą wygraliśmy do 10.
Później było nieco rozluźnienia, ale nasz plan wykonaliśmy. Chcieliśmy zdobyć sześć punktów i się udało. Czy ktoś może nas w tym sezonie powstrzymać? Myślę, że meczem prawdy może okazać się zaplanowane na listopad spotkanie ze Spartą w Warszawie. Wtedy okaże się, kto jest najmocniejszy w tej grupie – mówi szkoleniowiec Szóstki.
Orzeł Elbląg – Szóstka Black Red White Biłgoraj 0:3 (10:25, 20:25, 22:25)
Szóstka: Filipowicz, Majsjonak, Wszoła, Ruach, Banecka, Kundera, Bielecka (libero) oraz Solarska, Kulczyk, Mordaka, Rymel.
Nike Ostrołęka – Szóstka Black Red White Biłgoraj 1:3 (25:23, 20:25, 10:25,13:25)
Szóstka: Filipowicz, Majsjonak, Wszoła, Ruach, Banecka, Kundera, Bielecka (libero) oraz Solarska, Kulczyk, Mordaka, Rymel, Rudzka.