Wczoraj białoruskie władze usiłowały zatrzymać delegację ze Świdnika, która odwiedziła partnerskie miasto Raduń
Przyjechała na nie także Andżelika Borys, szefowa Związku Polaków na Białorusi. - Podczas spotkania pojawiła się białoruska milicja i pogranicznicy - relacjonuje Artur Soboń, rzecznik UM w Świdniku. - Wylegitymowali Andżelikę Borys, po czym zarzucili jej, że przebywa w białorusko-litewskiej strefie przygranicznej bez wymaganych dokumentów. Została zatrzymana na komisariacie, skąd wróciła po kilku godzinach.
Świdniczanie pojechali na kolejne spotkania z rodakami z Białorusi. Wtedy ponownie pojawiła się milicja. Funkcjonariusze zażądali, by Polacy oddali im swoje paszporty i pojechali z nimi na komisariat.
Twierdzili, że polska delegacja przebywa bezprawnie w strefie przygranicznej. - Nigdzie z nimi nie pojechaliśmy. Zażądaliśmy obecności polskiego konsula - opowiada Tomasz Szydło, z-ca burmistrza Świdnika.
Polacy mieli ważne zaproszenia i wizy białoruskie. Gdy zjawił się polski konsul milicjanci zrezygnowali z zatrzymania świdniczan. Odprowadzili ich do domu, w którym mieszkała delegacja.
- Mam mieszane odczucia po tym wszystkim - mówi Szydło. - Z jednej strony zostaliśmy bardzo ciepło i życzliwie przyjęci, z drugiej zdarzył się ten nieprzyjemny incydent z milicja. Traktuje to jako nieporozumienie.
- Byłem w Raduniu 10 razy. Nigdy nic podobnego się nie zdarzyło - dodaje Ryszard Sudoł, były z-ca burmistrza Świdnika.
Władze Świdnika utrzymują partnerskie kontakty z Raduniem od 2003 roku. W Świdniku do matury przygotowują się 3 Polki z Radunia, które w ramach współpracy zamieszkały w Polsce.
Na wakacje do Świdnika od kilku lat przyjeżdża grupa dzieci z Białorusi, podobnie będzie w tym roku. Właśnie w tej sprawie pojechała do Radunia świdnicka delegacja. Dziś wieczorem świdniczanie wrócą do domu.