W Świdniku nie było kłopotu z uruchomieniem klasy kształcącej techników eksploatacji portów i terminali. Zabrakło za to chętnych do klasy stewardes.
Absolwenci tego kierunku będą mogli obsługiwać nie tylko porty i terminale lotnicze, ale także rzeczne czy drogowe. Taki specjalista może też pracować w dużych zakładach, gdzie wchodzi w grę obsługa wózka widłowego.
– Ale my stawiamy na lotnisko ze względu na budowę portu lotniczego. Zanim zdecydowaliśmy się na ten kierunek, rozmawialiśmy z zarządem spółki, czy będzie zapotrzebowanie na tego typu specjalistów. I mamy zapewnienie, że nasi absolwenci znajdą tam pracę – podkreśla dyr. Goral.
I dodaje, że zainteresowanych nauką na tym kierunku nie brakowało. Klasa jest ponad 30-osobowa. Tymczasem na innych kierunkach uczy się po 22–25 osób.
– Mają przedmioty zawodowe, uczą się o transporcie, obsłudze naziemnej, o bezpieczeństwie, o specyfice lotniska – wyjaśnia dyr. Goral.
Do klasy „lotniczej” uczęszczają tylko trzy dziewczyny. – To był spontaniczny wybór. Koledzy z innych klas mówią na nas stewardesy. Ale stewardesą nie będę – uśmiecha się Marta Lipska z I c.
– Chciałabym później pracować na lotnisku w Świdniku. Bo skoro będzie budowane, to będzie praca – uważa Żaneta Pachuta.
Dla większości uczniów klasy I c, zawód, którego się uczą ma przyszłość. – W Polsce jest mało takich szkół, dlatego można znaleźć pracę w kraju, niekoniecznie w Świdniku – zaznacza Michał Grzegorczyk.
– Poza tym, bez sensu nauczyć się zawodu, takiego jaki wykonują setki innych osób. My będziemy wyjątkowi – dodaje Kamil Cieplak.
Tymczasem, klasa stewardes, która miała ruszyć w I LO w Świdniku, nie powstała. Nie było dość chętnych. Uczniowie mieli uczyć się trzech języków obcych, mieć zajęcia z negocjacji, samoobrony i ratownictwa medycznego.
– Zgłosiło się jedenaście osób, a potrzebowaliśmy 28. Żałuję ogromnie, że się nie udało. Ale nie wykluczam, że w przyszłym roku powtórzymy nabór – mówi Stanisław Stefańczyk, dyr. I LO w Świdniku.