Dworzec PKP w Świdniku z powodzeniem mógłby startować w konkursach. Na najbrzydszy dworzec w kraju. Na szczęście PKP obiecały remont dworca. Zgodnie z obietnicami, remont właśnie się kończy. A tak naprawdę, to nawet się nie zaczął.
Wrzesień już mamy, a prace się nawet nie zaczęły. Dworcowy budynek nadal straszy swoim wyglądem. I coraz bardziej bulwersuje mieszkańców.
Dyrekcja PKP w Lublinie niewiele może pomóc w tej sytuacji.
– My też byśmy chcieli, żeby ten dworzec wreszcie został wyremontowany – zapewnia Zbigniew Tracichleb, dyrektor Zakładu Przewozów Pasażerskich PKP w Lublinie. – Podniosłoby to znacznie poziom naszych usług. Ale to nie my się zajmujemy remontami.
A kto?
Dworcami kolejowymi zarządza Zakład Gospodarowania Nieruchomościami PKP. Ale zakład ma na ten temat zupełnie inne zdanie.
– To taka planowana zwłoka – wyjaśnia Paweł Chmielewski, dyrektor techniczny Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami. – Czekamy na włączenie dworca do systemu monitorowania. Dopóki to się nie stanie, remont nie ma sensu. Po prostu boimy się, że budynek znowu zostanie zdewastowany.
Problem jednak w tym, że miasto zamierza podłączyć monitoring... dopiero w przyszłym roku. Urzędnicy przekonują jednak, że władze kolei dokładnie wiedziały, kiedy jest planowane włączenie kamer w tamtym rejonie.
Ostatecznie przetarg na remont zostanie rozstrzygnięty pod koniec września. Potem na teren dworca wkroczą robotnicy. Zajmą się przede wszystkim elewacją budynku. Zniknie cała ściana z oknami. Na końcu dworzec zostanie ocieplony. Jeżeli znów nie pojawi się „planowana zwłoka”.
– Pod koniec października budynek powinien nabrać wreszcie jakiegoś wyglądu – zapewnia Paweł Chmielewski. – A jeśli instalowanie kamer się opóźni, to postawimy przy budynku na kilka dni sokistę.
Wychodzi jednak na to, że strażnik będzie musiał tam postać dużo dłużej....