Szczebrzeszyn Kamienica stoi przy ul. Kościuszki. W sobotę robotnicy zdjęli z niej kilkadziesiąt metrów eternitowego dachu.
- Usłyszałem huk, a potem wpadłem w tuman gryzącego pyłu - złości się mieszkaniec Szczebrzeszyna (nazwisko do wiadomości redakcji). - Robotnicy zrzucali eternit z kamienicy wprost na trawnik. Narażali zdrowie swoje i przechodniów.
W regionie jest jeszcze ok. 2 mln ton azbestu. Tymczasem z rozporządzenia ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej wynika, że minerał powinien zniknąć z budynków mieszkalnych do końca 2032 r. Będzie to trudne. Tylko gmina Szczebrzeszyn ma go jeszcze ok. 400 tys. m sześciennych.
Od soboty azbestu jest tam jednak o kilkadziesiąt metrów mniej. Szkopuł w tym, że robotnicy z Kościuszki nie chcą się, tym chwalić. Próbowaliśmy z nimi rozmawiać, ale zabarykadowali się w kamienicy. Nie wiadomo z jakiej są firmy, bo nie ustawili obok tablicy informacyjnej. Udało nam się jednak porozmawiać z właścicielem budynku. - Na wszystko mam właściwe pozwolenia - uspokajał. - A ten eternit zutylizuję. Tam gdzie trzeba.
Takie roboty nie należą do rzadkości. Gdzie ląduje eternit? - W lasach i przydrożnych krzakach - mówi jeden z miejscowych. - Bo to świństwo wywołuje raka.
Samorządowcy ze Szczebrzeszyna próbują z tym walczyć. Na początku kwietnia uchwalili program usuwania azbestu z miejscowych budynków.
- Musimy ludziom pomóc się go pozbyć - tłumaczył na sesji wiceburmistrz Jerzy Banaszkiewicz. - Niektórzy może nawet nie wiedzą, że mogą to robić wyspecjalizowane firmy, mające uprawnienia.
Na razie program nie przyniósł efektów. Krystyna Danielewicz, inspektor ds. gospodarki komunalnej i ochrony środowiska UM w Szczebrzeszynie zapewnia, że to się w przyszłym roku zmieni. Gmina chce wystąpić do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska o dofinansowanie walki z minerałem. Jeśli wszystko się uda, jej mieszkańcy mogliby liczyć na ok. 50-procentowy zwrot kosztów. Jednak pod warunkiem, że demontażu dokonają wyspecjalizowane firmy.
- Mieszkańcy pytają o te dotacje i na tym się kończy - martwi się Krystyna Danielewicz. - Nie znają często przepisów i próbują to robić na własną rękę. Może się to źle skończyć także dla ich kieszeni. Za niewłaściwe usuwanie azbestu grożą kary.
- Ludzi trzeba uświadamiać a nie straszyć - tłumaczy tymczasem 70-letnia Stefania Kowalik z ul. Kościuszki. - Jak tylko ci dachowi robotnicy pojawią się przed domem, natychmiast zwrócę im uwagę.
(gat)