Prond elektryczny za 0,60 zł, rachónki TP SA i abonament RTV: 0,99 zł, Gas i kablufka 1,50, a telefony komurkowe za 1,90 - reklamę o takiej treści Agencji Banku BISE możemy od tygodnia oglądać przy ul. Piłsudskiego w Zamościu. Mieszkańcy miasta nie wiedzą, co o niej myśleć.
- Aby się na rynku przebić, trzeba mieć nośny i oryginalny pomysł - tłumaczy właściciel zamojskiej Agencji Banku BISE. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Za żadne skarby nie chce jednak podać nam swojego nazwiska.. - Wymyśliłem to i zastosowałem. Błędy ortograficzne są zamierzone. Miały przyciągnąć uwagę. Udało się. Po tej nowatorskiej reklamie wielu klientów przybyło. Przychodzą też ludzie błędami zgorszeni... Tłumaczymy im o co chodzi. Śmieją się i... rozumieją.
Reklama nie jest jednak odbierana "pozytywnie i ze zrozumieniem”. - Gdyby napisano jeden, wyraźnie zaakcentowany błąd ortograficzny być może byłoby to dopuszczalne - przekonuje Eliza Leszczyńska-Pieniak, polonistka z III LO w Zamościu. A reklamowy żart uważa za niesmaczny. - Można by go od biedy uznać za dowcip językowy. Jednak takie nagromadzenie błędów budzi ogromny niesmak. Dlaczego? Bo profanuje się w ten sposób polszczyznę. Są ludzie, którzy takie błędy sobie przyswajają i powielają.
Polonistka spotkała się z podobnymi "zgrupowaniem” błędów ortograficznych w pracach uczniów cierpiących na... dysortografię.
Czy taka forma promocji odpowiada bankowi? - Reklama jest samowolą agenta - twierdzi Piotr Boratyn, dyrektor filii banku BISE w Zamościu. - Nie wiedzieliśmy o niej. Zapewniam, że zostanie natychmiast usunięta.