Dziesięć linii zamojskiego MZK zostało skróconych, dwie zawieszono, a jedną zlikwidowano. Ale to nie koniec cięć. Na ostatniej sesji rady prezydent zapowiedział kolejne.
Zamojski MZK ciągle szuka oszczędności. Likwidowane są nierentowne linie i kursy. O tym, które linie się nie opłacają, wiadomo dzięki badaniom przeprowadzonym kilka tygodni temu. Wynika z nich, że w autobusach pasażerów jest jak na lekarstwo.
Dlatego zawieszono linie 6 i 32, zlikwidowano poranny kurs 56, a w sobotę i niedzielę zawieszono m.in. linię nr 2.
Od początku listopada skrócono też niektóre kursy na liniach: 0, 2, 3, 10, 18, 21, 33, 42, 54 i 56 (autobusy MZK będą dojeżdżać tylko do tych miejsc, do których się spółce opłaca).
- Do nas dojeżdża trójka, ale coraz rzadziej - mówi Wiesław Kalita, mieszkaniec podzamojskiego Sitańca Kolonii. - Ludzie muszą dojechać do pracy, sklepów czy przychodni. A nie wszyscy mają samochody. Gdyby tę linię całkiem zlikwidowano, mielibyśmy problem.
Reforma komunikacji dotknęła też mieszkańców Zamościa. - Mieszkańcy osiedla Rataja nie mają bezpośredniego połączenia z Nowym Miastem. Muszą jeździć z przesiadkami. Czy tak musi być?- pytała na ostatniej sesji radna Katarzyna Wołoszyn (PO).
Co na to wszystko wójt gminy? - Chcemy MZK pomóc, ale ta współpraca się nie układa - mówi Ryszard Gliwiński. - Z prezesem MZK ustaliliśmy, że dopłacimy im 100 tys. zł. Potem była mowa o 120 tys. I taka kwota została zapisana w budżecie na 2008 r. Ale później okazało się, że MZK chce 300 albo nawet 600 tys. zł. Przecież to jest niepoważne!
Wójt nie widzi szans na dogadanie się z szefem spółki. - Jeśli już, to porozumienie podpiszemy z zamojskim magistratem, nie MZK - mówi Gliwiński.