Podnosimy ceny pieczywa – zapowiedzieli nam wczoraj piekarze. Od dziś za półkilogramowy bochenek zapłacimy na Zamojszczyźnie nawet 30 proc. więcej niż dotychczas. Wcześniej zdrożały już m.in. wędliny, jajka i warzywa. Głównym winowajcą nagłego skoku cen jest susza.
Piekarnia ma własne punkty sprzedaży m.in. w Biłgoraju i kilku dużych odbiorców. Od dzisiaj cena pieczonego tutaj chleba wzrośnie do 1,50 zł w sklepach firmowych i ok. 1,70 zł w zwykłych spożywczakach. Podobnie będzie w innych miejscowościach naszego regionu. Za chleb w zamojskiej piekarni „Łepik” zapłacimy ponad 1,50 zł (wcześniej bochenek kosztował 1,30 zł). – Od kilku lat cenę chleba utrzymujemy na tym samym poziomie – mówi Kazimiera Łepik, współwłaścicielka tej piekarni. – Tego nie da się już ciągnąć. Podrożała mąka, benzyna i energia. Nasz zakład działa już na granicy opłacalności... Zatrudniamy 50 osób. Musimy się jakoś utrzymać. Jak to się odbije na sprzedaży? Zobaczymy. Nie tylko pieczywo drożeje.
Rzeczywiście. Na zamojskim zielonym rynku za kilogram pietruszki musimy zapłacić... ok. 8 zł! Marchew kosztuje 1,80 zł, cebula od 2 do 2,5 zł, a ziemniaki ok. 1–1,20 zł. Właściciele stoisk przekonują, że... nie ma powodu do niepokoju.
– Ceny warzyw są wysokie, ale utrzymują się na tym samym poziomie od dawna – mówi Małgorzata Kamińska, właścicielka jednego ze straganów. – O 40 proc. podrożał natomiast groch. Za tzw. jasia zapłacimy ponad 7 zł. To o 2 zł więcej niż dotychczas. Tylko ceny owoców są nadal niższe niż przed rokiem.
O kilka procent podrożały także wędliny (szynka i schab) oraz jajka (ok. 2 gr za sztukę). – Nie jest to wynik suszy – zapewnia Leszek Kurzyna, pracownik fermy drobiu w Bidaczowie. – Konsumenci mają dość jedzenia warzyw. Przestawiają się już na zimową kuchnię i wzrasta popyt na jajka.
Nic nie wskazuje na to, że to tylko chwilowy skok cen. Rolnicy z regionu zapewniają, że stracili ponad połowę plonów. – Najpierw koszmarny upał, a od trzech tygodni ciągle leje – denerwuje się Zdzisław Zdyb, rolnik z Modrynia (pow. hrubieszowski). – Co można w takich warunkach zebrać? Jęczmień mi na polu przepadł, a pszenicy zbiorę może połowę tego co zaplanowałem. Warzywa już zaczynają na polach podgniwać. Tylko owoce jeszcze się jakoś trzymają.