Tragicznie zakończyła się zabawa czterech nastolatków z powiatu biłgorajskiego. Jeden z nich po odpaleniu ładunku wybuchowego zginął na miejscu. Wczoraj miał zostać chrzestnym.
– Tak się cieszył, że będzie miał chrześniaka – załamuje ręce babcia nastolatka.
Ojciec nie może się pogodzić z tym, co się stało. – Przez cały dzień pomagał mi malować drzwi – mówi pan Sławomir. – Wieczorem razem z młodszym synem pojechał motorowerem do sklepu. Po ciasta i napoje.
Mieli wrócić o godz. 21. Pan Sławek z żoną odwiózł do domu znajomego. Gdy o godz. 21.20 wracali do domu, widzieli synów z kolegami przy posesji sąsiada. – Ale młodszy zadzwonił, żeby dać im jeszcze 5 minut – łamie się głos naszemu rozmówcy.
Chwilę później usłyszeli huk, a po nim jeszcze raz zadzwonił młodszy z chłopców, by powiedzieć, co się stało.
– Czterech chłopców w wieku 14–16 lat wzięło pustą gaśnicę samochodową i poszli na łąkę – relacjonuje Tomasz Kasprzyk z biłgorajskiej policji. – Napełnili ją substancją wybuchową (najprawdopodobniej saletrą – red.), a następnie podpalili i z odległości 25 metrów obserwowali, co się wydarzy.
Gaśnica jak pocisk, z ogromną prędkością, poleciała w kierunku Daniela. Chłopak nie miał szans. Zginął na miejscu z powodu wielonarządowych uszkodzeń klatki piersiowej. Jego koledzy nie odnieśli obrażeń.
Mundurowi przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczyli ślady. Ustalają okoliczności tragedii. Prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok.
Tymczasem bialska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie eksplozji, do której doszło w piątek w Lachówce Małej w powiecie bialskim. Lachówka Mała: 19-latek eksperymentował z bombą, zginął w wybuchu
Z powodu wybuchu ładunku własnej produkcji zginął 19-letni Artur D. Do nieszczęścia doszło w budynku gospodarczym, należącym do jego rodziny. Policja znalazła tam tuleje przygotowane do wypełnienia materiałem wybuchowym i odczynniki chemiczne. A także wiatrówkę przerobioną na broń ostrą.
Z ustaleń policji wynika, że Artur D. ze swoimi dwoma kolegami zajmował się konstrukcją materiałów wybuchowych. U jednego z nich znaleźli korpusy granatów, które miał sprzedawać przez Internet.
Wiadomo też, że Artur D. z wykrywaczem metali szukał niewybuchów w lasach.
– O tym zainteresowaniu wiedziała rodzina i wielu sąsiadów. Szkoda, że nikt nas nie powiadomił, aby przeciwdziałać zagrożeniu – mówi Jarosław Janicki z bialskiej policji. (pim)